Więcej o Eurowizji przeczytasz na Gazeta.pl
Ukrainę miała początkowo reprezentować Alina Pash, jednak ten wybór wzbudził spore kontrowersje. Wokalistka miała bowiem naruszyć zasady preselekcji poprzez nielegalne odwiedzenie Krymu. Finalnie sama zrezygnowała z udziału w Eurowizji. Po tym wydarzeniu ukraiński nadawca podjął decyzję, że na odbywający się w Turynie konkurs pojedzie Kalush Orchestra z utworem "Stefania". Jest on poświęcony mamie wokalisty zespołu.
Hiphopowy zespół Kalush powstał w 2019 roku i został nazwany na cześć miasta, z którego wywodzi się lider, Ołeh Psiuk. Dwa lata później Psiuk poszerzył skład o muzyków Tymofija Muzyczuka oraz Witalija Dużyka i stworzył z nimi projekt o nazwie Kalush Orchestra. Muzyka, którą wykonują, to połączenie rapu z elementami tradycyjnych ukraińskich ludowych melodii. Piosenka "Stefania", z którą Kalush Orchestra reprezentuje swój kraj, opowiada o matce wokalisty, dorastaniu u jej boku i wdzięczności, którą ma za wszystko, co dla niego zrobiła.
Podczas pierwszego półfinału w Turynie Ukraina wystąpiła jako szósta. Na scenie pojawili się członkowie zespołu - Ołeh Psiuk w charakterystycznym różowym kapeluszu - a także muzycy w ludowych ukraińskich strojach. Występ uświetnili tancerze breakdance. Folkowy klimat utworu "Stefania" łączyły rapowane wersy piosenki. Kalush Orchestra zdobyła nieprawdopodobne owacje od publiczności i tym samym potwierdziła miejsce faworyta do wygranej. Lider zespołu zwrócił się do publiczności, dziękując za wsparcie, jednak muzycy nie zdecydowali się żaden ostrzejszy gest wymierzony w stronę Rosji. W tym momencie tłum zaczął wiwatować.
Dziękujemy za wsparcie Ukrainy - powiedział Ołeh Psiuk po występie.
Ukraina od kilku tygodni typowana jest na zwycięzcę odbywającej się w Turynie Eurowizji. Z przewidywań bukmacherów wynika, że Kalush Orchestra ma aż 49 proc. szans na zajęcie pierwszego miejsca. Finał tegorocznego konkursu zaplanowany został na sobotę 14 maja.