• Link został skopiowany

To tu znaleziono zwłoki zaginionych kobiet. 100 policjantów przerzucało ziemię metr po metrze. Mamy nagranie

Policja odnalazła ciała dwóch zaginionych kobiet. Wydaje się, że to fatalny finał poszukiwań Aleksandry W. i jej córki. Śledczy udostępnili nagranie z poszukiwań.
Policja Śląska Aleksandra W
facebook.com/ Policja Śląska Komenda Policji Śląskiej

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Ponad 100 policjantów i strażaków w poniedziałkowy ranek szukało zaginionych mieszkanek Częstochowy. Znaleziono ciała dwóch kobiet. Były zakopane metr pod ziemią w lesie w miejscowości Romanów. To najprawdopodobniej Aleksandra W. i jej córka Oliwia. Policja podzieliła się nagraniem z poszukiwań. 

Zobacz wideo Co zrobić, gdy zaginie ktoś bliski?

Policja udostępnia nagranie z poszukiwań

10 lutego kobiety wraz z psem, w nieznanych okolicznościach, wyszły z mieszkania w Częstochowie. Od tego momentu nie nawiązywały kontaktu z bliskimi. 13 lutego policja zatrzymała Krzysztofa R. Mężczyźnie dwa dni później został postawiony zarzut podwójnego morderstwa. Warto tutaj zaznaczyć, że podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień. Kwestią kluczową stało się znalezienie ciał zaginionych kobiet. Początkowo poszukiwania przeprowadzano na terenie wokół ogródka działkowego należącego do Krzysztofa R. 20 lutego pojawił się nowy trop. Poszukiwania objęły duży teren miejscowości Wrzosowa i Romanowa. W tych okolicach zidentyfikowano samochód należący do zaginionej Aleksandry. 21 lutego po godzinie 12 policja odnalazła dwa ciała kobiet leżące metr pod ziemią. Tę informację potwierdził Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

W kompleksie leśnym w okolicy miejscowości Romanów policja odnalazła zwłoki płci żeńskiej, były zakopane. Niewątpliwie łączymy to ze śledztwem przeciwko Krzysztofowi R.

Śledczy zdecydowali się również podzielić nagraniem z poszukiwań zaginionej matki i córki.

Warto dodać, że zwłoki obu kobiet były od siebie oddalone o kilka metrów. Dlatego policjanci podejrzewają, że morderca musiał przywozić ciała pojedynczo, a całą mrożącą krew w żyłach operację wykonywał w nocy. Czy to fatalny finał poszukiwań 45-letniej Aleksandry W. i jej 15-letniej córki Oliwii? Wszystko na to wskazuje, ale to oficjalnie, jak mówi prokuratura, potwierdzi sekcja zwłok. 

Więcej o: