Więcej informacji na temat leczenia nowotworów znajdziesz, odwiedzając stronę główną Gazeta.pl.
O kulisach bolesnego rozstania Jakuba Rzeźniczaka z Magdaleną Stępień media rozpisywały się przez kilka dobrych tygodni. Piłkarz zerwał z partnerką, kiedy była w ósmym miesiącu ciąży. Mimo wszystko kobieta przy wsparciu bliskich poradziła sobie z trudną sytuacją i urodziła synka. Po kilku badaniach okazało się, że chłopiec ma nowotwór - guza wątroby. Teraz w rozmowie z serwisem cozatydzien.tvn.pl celebtyka apeluje do matek o czujność.
Była uczestnika "Top Model" opowiedziała w najnowszym wywiadzie, jak wyglądały kulisy stawiania przerażającej diagnozy.
Jestem, jak to mówią, nadgorliwą mamusią. Przed szczepieniem zrobiłam małemu badania krwi, bo chciałam oznaczyć CRP. Wyniki były dziwne. Byliśmy akurat w Warszawie, podjechałam do pierwszego lepszego szpitala, żeby je skonsultować. Lekarze zobaczyli wyniki, dotknęli brzuch i zlecili zrobienie USG. I na tym USG to wyszło. Dlatego tak ważne jest, żeby badać małe dzieci - zaczęła, apelując do matek o uważność w opiece nad noworodkami.
Magdalena Stępień ma nadzieję, że specjaliści uratują małego Oliwierka. Jednocześnie dała do zrozumienia, że zdarza jej się zadręczać siebie samą, ponieważ tuż po narodzinach chłopca nie zostały wykonane badania jamy brzusznej.
Każda matka powinna tego pilnować i robić swojemu dziecku od razu po urodzeniu USG jamy brzusznej. Powinno się to robić nawet raz w miesiącu. My nie robiliśmy tych badań po urodzeniu Oliwiera. Być może to pozwoliłoby wykryć zmiany wcześniej. Być może nie. Być może za późno. Ale ważne jest, aby tego pilnować i upierać się przy swoim, choć pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Ludzie zawsze mówią, że dziecko ma duży brzuszek, bo ładnie je. Ale właśnie te duże brzuszki są najbardziej niebezpieczne. Trzeba na to patrzeć, obserwować i badać - dodała.
Modelka przyznała, że cały czas opiekowała się synem i nie zauważyła, by coś złego się z nim działo. W końcu nie tak dawno chwaliła się zdjęciami z pięknego Dubaju, do którego wyleciała z nowym partnerem.
Ja nie byłam świadoma, że coś jest nie tak. Mały zachowywał się normalnie. Wszystko było dobrze, podróżowaliśmy. Nie widziałam żadnych zmian. Teraz tak naprawdę spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. To nie jest niczyja wina. To przykre, że to wyszło w taki sposób i tak nagle.
Chwilę po tym, jak Magdalena Stępień opublikowała druzgocące i przykre informacje, głos w sprawie zabrał także ojciec chłopca, który do tej pory niewiele opowiadał o synu.
Pokonamy tę straszną chorobę razem. Przesyłajcie dużo dobrej energii - zaapelował do fanów na Instagramie.
Oczywiście cała redakcja Plotka przesyła dużo energii i wyraża wielką nadzieję, że chłopiec wyzdrowieje.