Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Do tragedii doszło 5 listopada podczas koncertu inauguracyjnego festiwalu Astroworld, odbywającego się w Houston. Gdy rozpoczął się występ rapera Travisa Scotta, kilkudziesięciotysięczny tłum zaczął napierać na scenę. Po około 20 minutach z nieznanych przyczyn wybuchła panika, powodując, że obecni na koncercie fani zaczęli się nawzajem tratować. Wskutek czego osiem osób zmarło, a około 300 zostało rannych. Ofiary śmiertelne to w zdecydowanej większości młodzi ludzie.
W sieci pojawia się coraz więcej relacji osób, które były uczestnikami tragicznego wydarzenia. Ich opisy są przerażające. Jedna z internautek opublikowała obszerny wpis na Instagramie.
Tłum napierał, coraz trudniej było oddychać. Moja koleżanka powiedziała, że musimy się jak najszybciej wydostać. Próbowałyśmy uciec, ale nie było takiej możliwości. Wołałyśmy o pomoc, ale nikt nas nie słyszał. Byłyśmy uwięzione między ludźmi i desperacko chciałyśmy zbliżyć się do barierki. Błagałyśmy ochronę o pomoc, ale nic z tego nie wyszło. W pewnym momencie ludzie zaczęli się przewracać. To było jak oglądanie przewracającej się wieży Jenga. Zrozumiałam, że mogę zostać zadeptana na śmierć - napisała internautka.
Kobieta wyznała również, że próbowała pomóc ludziom, którzy byli popychani i przewracani na ziemię. Niestety nie była w stanie udzielić żadnej pomocy. Uciekający w popłochu uczestnicy koncertu tratowali się wzajemnie.
Próbowałam przytrzymać kogokolwiek, niestety również upadłam. Obok zobaczyłam ciało mężczyzny, zaczęłam krzyczeć z całych sił. Nikt mnie nie słyszał. Udało mi się wstać i poczułam, że muszę coś zrobić, muszę zwrócić uwagę organizatorów. W tłumie umierali ludzie.
W dalszej części relacji opisuje, jak udało jej się dotrzeć na platformę, gdzie próbowała za wszelką cenę zwrócić uwagę ochrony i operatorów na rozgrywający się w tłumie koszmar. Nikt nie chciał jej słuchać, koncert trwał. Dopiero po dłuższej chwili dwóch ratowników medycznych zaczęło interweniować.
Byli jedynymi, którzy pracowali tej nocy, mam ogromny szacunek do tych dwóch mężczyzn - wyznała kobieta.
W rozmowie z "The Sun" inny z uczestników koncertu opowiedział, jak wyglądało wydarzenie z jego perspektywy. Mężczyzna wyznał, że jeszcze nigdy nie był świadkiem takiego chaosu na koncercie.
Trzymałem się barierki z kolegami, miałem łatwiej niż inni. Widziałem jednak wielu ludzi, którzy płakali i krzyczeli. Bardzo młode osoby były tratowane - powiedział.
Do sytuacji odniosła się również partnerka rapera, czyli Kylie Jenner. Gwiazda zamieściła oświadczenia w mediach społecznościowych.
Travis i ja jesteśmy załamani i zdruzgotani. Moje myśli i modlitwy są ze wszystkimi, którzy stracili życie, zostali ranni lub w jakikolwiek sposób dotknięci przez wczorajsze wydarzenia. A także z Travisem, którego znam, i wiem, że bardzo troszczy się o swoich fanów i społeczność Houston. Chcę, aby było jasne, że nie byliśmy świadomi ofiar śmiertelnych, dopóki nie pojawiły się takie wiadomości po koncercie. I za żadne skarby nie kontynuowalibyśmy filmowania ani występów. Przesyłam moje najgłębsze kondolencje do wszystkich rodzin w tym trudnym czasie i będę modlić się o uzdrowienie wszystkich, których to dotyczy - napisała.
Słowa celebrytki nie spodobały się internautom, którzy zarzucają jej "oderwanie od rzeczywistości". Ich zdaniem kłamliwe jest twierdzenie, że nie byli świadomi ofiar śmiertelnych, ponieważ na relacji z koncertu, która pojawiła się na InstaStories Kylie, było widać ambulans.
Fani przypomnieli również koncert zespołu Linkin Park, podczas którego doszło do niebezpiecznej sytuacji. W tym przypadku artyści natychmiast przerwali występ, zwrócili uwagę na powstałe zamieszania i zaapelowali do tłumu, że mają szybko pomóc osobom poszkodowanym.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!