Z powodu pandemii koronawirusa na 65. edycję Eurowizji fani musieli czekać ponad dwa lata. W sobotę na scenie Ahoy Areny w Rotterdamie wystąpili reprezentanci 26 krajów. Zwycięzcą został włoski zespół Maneskin z utworem "Zitti e buoni".
Eurowizję 2021 można podsumować tak, że był to fenomenalnie dobry konkurs. Poprzednie lata były kwintesencją kiczu i wygrywały piosenki, które albo były najbardziej kiczowate spośród konkurencji, albo wręcz przeciwnie - wybijały się z bagna bardzo kiepskich utworów jako te najbardziej poważne i "normalne". A 2021? Świetna Szwajcaria. Świetna Malta. Świetna Ukraina. Świetna Islandia. Świetna... i tak można by wymieniać i wymieniać. Tak naprawdę pierwszych dziesięć zespołów z najwyższą punktacją powinno znaleźć się ex aequo na pierwszym miejscu.
Ale oczywiście takiego scenariusza nie ma w żadnym konkursie. Ostatecznie wygrywa włoska reprezentacja - Maneskin - "Zitti e buoni".
Eurowizja 2021 to naturalnie również bardzo słabe propozycje. Te, które odpadły w półfinałach, odpadły słusznie (w tym Polska, nie ma się co czarować, piosenka i wykonanie były dramatycznie słabe). Jednak i w finale znalazło się kilka propozycji, które trafiły tam trochę na siłę. Ale największy problem z Eurowizją pokazały wyniki głosowania. Kolejny raz rozjechały się głosy narodowych jury, które jako zwycięzców widziały Szwajcarię albo Francję, z głosami widzów, wolących o wiele więcej rozrywki, niż poważnych utworów - Litwa i Islandia od widzów dostały więcej głosów, niż od jury!
A jak w ogóle wyglądał cały konkurs? To był bardzo ciekawy tydzień.
Miniony tydzień upłynął pod znakiem Eurowizji 2021. Zaczęło się hucznie - od imprezy otwarcia. Na turkusowym dywanie w okrojonym składzie zaprezentowały się gwiazdy imprezy. Zabrakło reprezentantów czterech krajów, w tym Polski. Po tym, jak u jednego z członków naszej ekipy zdiagnozowano koronawirusa, Rafał Brzozowski, a także przedstawiciele Islandii, Malty i Rumunii przebywali w izolacji.
W pierwszym półfinale, który odbył się we wtorek 18 maja, wystąpiło 16 reprezentacji, a 10 z nich awansowało do finału. Według widzów najlepiej wypadły wówczas ekipy z Malty, Cypru, Ukrainy, Litwy, Rosji, Szwecji, Norwegii, Izraela, Azerbejdżanu i Belgii.
Dwa dni później na scenie Ahoy Areny w Rotterdamie odbył się drugi półfinał. Podczas imprezy jako szósty wystąpił Rafał Brzozowski, który zaprezentował utwór "The Ride". Niestety reprezentant Polski nie oczarował europejskiej publiczności i nie awansował do finału. W ścisłej czołówce znalazły się natomiast reprezentacje Szwajcarii, Bułgarii, Islandii, Grecji, Finlandii, San Marino, Portugalii, Serbii, Albanii i Mołdawii.
Finał Eurowizji 2021 odbył się w sobotę, 22 maja. Widzowie zobaczyli występy 26. uczestników, 20 z dwóch półfinałów, tzw. Wielką Piątkę (Francja, Niemcy, Hiszpania, Wielka Brytania, Włochy), którzy mieli pewne miejsce oraz gospodarza - Holandię. I dopiero wtedy widać było, że ten konkurs zmienił się w poważną rywalizację. To chyba pierwszy tak mocny rok, tak obfitujący w naprawdę doskonałe propozycje, które śmiało mogłyby wygrać, gdyby tylko konkurencja była nieco słabsza.
Ostateczna walka rozegrała się pomiędzy dziesięcioma drużynami, które w czasie przyznawania punktów co rusz zamieniały się miejscami. Ostatecznie jednak liczyły się tylko Włochy, Szwajcaria, Francja i Malta. W rankingach ostatniego tygodnia również te cztery propozycje zamieniały się tylko na pierwszym miejscu, jakby sami widzowie i słuchacze nie mogli się ostatecznie zdecydować, na kogo oddać swój głos. Zwycięstwo Włochów pokazuje, że rock cały czas ma się dobrze, tylko musi być wykonany świetnie, bez fałszywej nuty, którą słychać było u Finów.
Gratulacje dla Włochów. To była naprawdę dobra robota.
Ale gratulacje również dla Szwajcarii, Malty i... Ukrainy. I w ogóle dla większości finalistów (dla was, Wielka Brytanio, nie). Jeśli za rok poziom będzie równie wysoki, to będzie to kolejny świetny konkurs!