• Link został skopiowany

Eks Dody nie odpuszcza. "Ta sama sytuacja miała spotkać Dariusza Pachuta"

Emil Stępień zapowiada w mediach społecznościowych rozmowę na temat jego byłej żony - Dody. Wspomniał o Dariuszu Pachucie.
Stępień, Doda, Pachut
Eks Dody nie odpuszcza. 'Ta sama sytuacja miała spotkać Dariusza Pachuta' / Fot. KAPIF

Emil Stępień i Doda stanęli na ślubnym kobiercu w 2018 roku. Trzy lata później media obiegła informacja o ich rozstaniu. Eks małżonkowie nie żyją w zgodzie. Głośno jest także o ich rzekomych działaniach. Mieli przed laty grozić byłemu narzeczonemu piosenkarki - Emilowi Haidarowi. Wygląda na to, że Stępień nie ma zamiaru ucinać tematu małżeństwa z wokalistką. Nowe nagranie z jego udziałem przykuło uwagę.

Zobacz wideo Gojdź szczerze o Dodzie. Co za słowa

Emil Stępień w zaskakującym wyznaniu. "Szukała osób, które mogłyby zrobić mi krzywdę"

Na instagramowych profilach serwisu Salon24.pl oraz Emila Stępnia pojawiło się nagranie z zapowiedzią rozmowy na temat Dody, która ukaże się w mediach 12 maja. Były mąż wokalistki zamierza ujawnić rzekomą "prawdę". - Nazywam się Emil Stępień. Po czterech latach milczenia, tolerowania wrogich działań w moją stronę, deprecjonowania mojego dobrego imienia, podjąłem decyzję, aby przedstawić w przestrzeni publicznej, kim naprawdę jest pani Dorota Rabczewska. Opowiem państwu o tym, jak po rozwodzie byłem zastraszany, jak pani Dorota Rabczewska szukała osób, które mogłoby zrobić mi krzywdę - zaczął. Wspomniał także o byłym partnerze Dody. - Ta sama sytuacja miała spotkać Dariusza Pachuta. Opowiem państwu całą prawdę o osobie, która zarządza swoją pozycją towarzyską i swoim interesem w oparciu o bardzo silną manipulację ludźmi, mediami, instytucjami, w tym sądami powszechnymi - powiedział Emil Stępień.

 

Doda podsumowała współpracę z byłym mężem. "Zostałam kozłem ofiarnym"

W wywiadzie opublikowanym w lutym wokalistka nawiązała do Emila Stępnia i kontrowersji wokół pracy przy produkcji "Dziewczyny z Dubaju". - Poświęciłam temu filmowi dwa lata jako producent kreatywny. Spędzałam tam każdy dzień mojego życia, zarabiając za dwa lata 200 tys. zł, czyli najmniejszą stawkę producenta kreatywnego, żeby po prostu jakoś funkcjonować przez te dwa lata. Robiłam to z miłości do mojej nowej zajawki, do filmu, bo jestem wielką kinomanką. No i sądziłam, że mi się to zwróci później - nie zwróciło, z wiadomych przyczyn, wszyscy o tym wiecie. (...) Dodatkowo zostałam kozłem ofiarnym, wszystko skupiało się na mnie, bo mam znaną mordę. Oberwało mi się i od inwestorów, z którymi nie rozliczył się główny producent i od mediów, które uważały, że jakkolwiek maczałam w tym palce - powiedziała w rozmowie z portalem Kozaczek.

Więcej o: