Krzysztof Krawczyk zmarł w Poniedziałek Wielkanocny. Smutne informacje podał do wiadomości publicznej jego menedżer za pośrednictwem Facebooka. Na antenie TVN24 muzyka wspominała Kayah.
Redakcja TVN24 dodzwoniła się do Katarzyny Szczot. Artystka miała przyjemność poznać Krzysztofa Krawczyka. Jak go wspomina?
Miałam przywilej znać go po koleżeńsku. Zawsze od lat, kiedy śledziłam jego poczynania, był mega zjawiskowym, seksownym facetem. Krzysztof był takim facetem... w głowie porównywałam go do Franka Sinatry, taki gangsta. (...) Krzysztof był obdarzony wyjątkowymi warunkami wokalnymi. Miałam poczucie, że polska jest dla Krzysztofa za mała. Nie było repertuaru godnego jego osobie. Były złote momenty, jak współpraca z Bregovićem, Edytą Bartosiewicz czy Smolikiem. To byli ludzie, którzy dzięki swojej charyzmie i uznaniu na polu muzycznym, mogli stworzyć przestrzeń godną Krzysztofa.
Artystka w bardzo gorzkich słowach wypowiedziała się o naszym kraju. Nazwała go grajdołkiem.
Nie mogłam wczoraj spać. Oglądałam w telewizji jego recital z Opola chyba i było mi tak przykro, bo klasa tego artysty wykracza poza pcim. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam do mówienia o nim w czasie przeszłym, ale bądźmy uczciwi... Czy Krzysztof funkcjonował ostatnio jako artysta? No nie. Bo Polska jest takim grajdołem, wiek się wypomina ludziom. Tak jest na wielu płaszczyznach. Mam nadzieję, że Krzysztof dzięki barwie głosu i barwie usposobienia zawsze będzie w naszych sercach. Nigdy nie ma na to dobrego miejsca, ale w te święta życie powinno wygrywać nad śmiercią.
Kayah zdawała sobie jednak sprawę z problemów zdrowotnych kolegi po fachu.
To był schorowany człowiek, miał wypadki i tak się dobrze trzymał. Swojego czasu funkcjonował jako "kotleciarz". Cieszę się, że pojawił się obok niego Bregović, który wyłuskał z niego urodę. (...) To nie jest jedyny Krzysztof, tak samo myślę o Maryli Rodowicz czy innych - oni mają zbyt duży talent i kulturę na ten grajdołowy kraj, którym jest Polska.
Gwiazda przesłała swoje kondolencje żonie i bliskim Krawczyka.
Mam nadzieję, że żona będzie się trzymała. Najtrudniejsze jest dla tych, którzy zostali.
W marcu znajomi muzyka wspominali, że od ponad roku nie mają z nim praktycznie żadnego kontaktu. Żona artysty tłumaczyła, że wraz z mężem izolują się w obawie przed zakażeniem koronawirusem. Niestety, nie udało się uciec przed zarazą, a powikłania po zakażeniu okazały się tragiczne w skutkach.