63. gala rozdania muzycznych nagród Grammy wzbudzała sporo emocji i kontrowersji. Po pierwsze - została przeniesiona z 31 stycznia na 14 marca, jednakże do samego końca nie było pewne, czy w związku z pandemią w ogóle się odbędzie. Po drugie - gala została zbojkotowana przez The Weeknd, który był oburzony faktem, że nie otrzymał żadnej nominacji, w porównaniu do Beyonce, która otrzymała ich aż dziewięć, mimo że ostatni album wydała w 2016 roku. To jednak nie koniec. Tuż po otwarciu na scenie pojawił się gospodarz - Trevor Noah. Komik wyśmiał rodzinę królewską.
37-letni aktor zaczął galę od informacji, że tegoroczna impreza będzie wyglądać nieco inaczej niż wcześniejsze - brak publiczności był bardzo odczuwalny. Mimo to wszyscy starali cieszyć się, że Grammy w ogóle zostało zorganizowane. Trevor Noah świetnie odnalazł się w roli gospodarza i nie zawiódł widzów, jako komik nie omieszkał żartować. Na początek wyśmiał rodzinę królewską, która od tygodnia jest na językach całego świata za sprawą kontrowersyjnego wywiadu Meghan Markle i księcia Harry'ego.
Będzie bardziej ekscytująco niż zwykle, ponieważ nasi nominowani będą siedzieć z nagrodami przy stołach, dlatego też w chwili obecnej w tym namiocie jest więcej napięcia niż na zjeździe rodzinnym w Pałacu Buckingham - oznajmił.
Bywało także poważnie, zwłaszcza wtedy, kiedy Trevor ekscytował się rozmachem, z jakim została zorganizowana gala. Powołał się na styczniowy szturm na Kapitol, kiedy zwolennicy Donalda Trumpa zakłócili posiedzenie amerykańskiego parlamentu, który miał zatwierdzić ważność wyborów i uznać Joe Bidena 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Dzisiejsza noc będzie największym wydarzeniem plenerowym w tym roku, poza szturmem na Kapitol.
Coś czujemy, że jeszcze wiele sław publicznie będzie kpiło lub po prostu komentowało kryzys, który nastał w rodzinie królewskiej. Przypomnijmy, swoje poparcie dla Meghan Markle wyraziła już kilka dni temu Beyonce, która była zszokowana informacjami, że za murami pałacu mieszkają ludzie o rasistowskich poglądach.