W sobotę media obiegła smutna informacja. Krzysztof Kowalewski zmarł w wieku 83 lat. O śmierci aktora poinformowała na Facebooku jego żona. Agnieszka Suchora dodała zdjęcie męża i napisała: "Najdroższy, najwspanialszy, najczulszy". Do tej pory nie wiadomo, co było dokładnie przyczyną śmierci artysty, który od jakiegoś czasu chorował.
Życie prywatne Kowalewskiego było dość bujne. Był dwukrotnie żonaty. W latach 60. aktor ożenił się z kubańską tancerką Vivian Rodriguez, z którą rozwiódł się po trzech latach małżeństwa. Doczekali się syna Victora, który od 1981 roku mieszka za granicą.
Mężczyzna nie ukrywa, że śmierć ojca była dla niego wstrząsem:
To okropne wyrażać swój żal i smutek po stracie publicznie. Dziś jestem do tego zmuszony. W południe czasu warszawskiego zmarł we śnie tata Krzysztof Kowalewski. Kocham go i wiem, że on mnie kochał - napisał na Facebooku.
Poruszył też kwestie prywatne i odniósł się do tego, jakim ojcem był dla niego:
Życie nie przygotowało go do wskoczenia w rolę ojca, ale z czasem do niej dorósł i całkiem dobrze ją grał. Zawsze kończył rozmowę telefoniczną żartem, zaraz po tym, jak mówiłem: Ok, zadzwonię za kilka dni - mogłem liczyć na słowa "hej, słyszałeś ten?". W ten sposób kończyliśmy każdą rozmowę - opowiadał mi dowcip. Ci, którzy go znają, wiedzą, że był całkiem dobry w ich opowiadaniu. Będzie mi go bardzo brakowało - podkreślił i wyraził swój smutek.
Krzysztofa Kowalewskiego pożegnała także wnuczka Sacha Kowalewski. Dodała na Instagramie post, w którym umieściła zdjęcia dziadka oraz napisała kilka słów. Wyraziła wdzięczność, że mogła go poznać i zobaczyła podobieństwa między nimi. "Mój dziadek i ja nie mówiliśmy tym samym językiem, ale zawsze mogłam zrozumieć, jaki był zabawny" - dodała.