W pierwszym odcinku 11. edycji "The Voice of Poland" było mnóstwo emocji. Podczas "przesłuchań w ciemno" po raz pierwszy w historii programu użyto przycisku blokady. Z nowej opcji skorzystali Baron i Tomson, blokując Edycie Górniak możliwość zgarnięcia Mateusza Wojkowskiego do swojej drużyny. Niestety, to wydarzenie nie przypadło do gustu widzom programu, którzy krytycznie odnieśli się do "przechwytu" uzdolnionego operatora żurawia.
Już pierwszy występ drugiego odcinka wzbudził ogromne emocje wśród jury. Na scenie pojawiła się dziewczyna drobnej budowy, która zaśpiewała utwór "Preach" Johna Legenda. Kiedy tylko wydała z siebie pierwsze dźwięki, jurorzy zamarli. Choć słychać było techniczne niedociągnięcia i nie wszystkie momenty piosenki zaśpiewane były czysto, trudno było przejść obojętnie obok jej nietypowej barwy głosu. W ostatnich sekundach występu 19-letniej wokalistki przycisk nacisnął Michał Szpak, a jego fotel odwrócił się w kierunku sceny. Gwiazdor zamarł, kiedy zobaczył, że z mikrofonem stoi... kobieta!
"To nie będzie tylko przyjemny komentarz. Słychać było trochę niedociągnięć, ale w tym występie było dużo magii" - mówił trener.
Katarzyna Szulc wyznała, że spotykały ją nieprzyjemności z powodu barwy głosu:
Słyszałam różne komentarze: "Brzmisz jak facet", "Byłaś facetem". Sprawiało mi to przykrość. Zamknęłam się w sobie, na swój wokal. Było mi źle z moim głosem i przestałam śpiewać. Teraz jednak już wiem, że mój głos jest wyjątkowy - wyznała nastolatka.
Kasia od najmłodszych lat pokładała nadzieje w muzyce, a śpiew jest jej całym życiem. 19-latka ukończyła szkołę muzyczną I stopnia w Dzierżoniowe im. Wojciecha Kilara na skrzypcach. Szulc nie tylko śpiewa, ale także pisze teksty i komponuje muzykę.
Trzymacie za nią kciuki?