Śmierć Nicka Cordero wstrząsnęła nie tylko rodziną aktora, ale również całą artystyczną branżą związaną ze scenami Broadwayu. To właśnie tam Nicholas zdobył wierne grono fanów podczas występów w znanych musicalach. Został nominowany nawet do nagrody Tony za najlepszą rolę i kreację aktorską. Mężczyzna, 5 lipca, przegrał trzymiesięczną walkę z koronawirusem. Jego żona, Amanda Kloots, systematycznie relacjonowała przebieg choroby męża w mediach społecznościowych, prosząc o modlitwę i wsparcie finansowe, które pomoże w pokryciu kosztów leczenia. Niestety, pomimo licznych wpłat, życia Nicka nie udało się uratować. Przejęci losem młodej wdowy darczyńcy nadal przelewają spore sumy, by zadbać o jej byt.
Nick Cordero trafił do szpitala 31 marca. To właśnie wtedy zdiagnozowano, że jest nosicielem koronawirusa. Jego stan był ciężki, jednak rodzina i przyjaciele mieli nadzieję na szczęśliwe zakończenie i powrót aktora do domu. Jednak powikłania związane z COVID-19 były na tyle ciężkie, że lekarze zdecydowali się na amputację prawej nogi Nicka. Mężczyzna zmarł po trzech miesiącach walki z chorobą, o czym w mediach społecznościowych poinformowała jego żona, Amanda Kloots.
Przyjaciele Cordero zorganizowali zbiórkę pieniędzy, które miały pomóc pokryć koszty leczenia i rehabilitacji. W szybkim tempie uzyskano zakładaną kwotę 480 tysięcy dolarów. Po śmierci aktora darczyńcy nadal przelewają duże sumy, by wspomóc wdowę, która została sama z rocznym synkiem. Na koncie serwisu, za pomocą którego dokonywano wpłat, pojawiło się już prawie milion dolarów.
Choć pieniądze w obliczu tej tragedii i śmierci Cordero są najmniej istotne, na pewno przydadzą się młodej mamie. Amandzie Kloots składamy szczere kondolencje.