Joanna Racewicz pokazała swoją fryzurę, która od dłuższego czasu nie miała styczności z nożyczkami. Mimo zminimalizowania obostrzeń w salonach fryzjerskich, stylista włosów dziennikarki nie ma dla niej czasu.
Nic jednak dziwnego, bo zapotrzebowanie na tego typu usługi znacznie wzrosło i brakuje miejsc nawet dla stałych klientów. Wiele osób zajmowało terminy jeszcze w czasie, gdy miejsca pracy fryzjerów były zamknięte.
Na swoim instagramowym profilu dziennikarka udostępniła zdjęcie, na którym - jak twierdzi - jest zarośnięta. Przyznała, że nie tylko ona pilnie potrzebuje usługi fryzjerskiej. Z Joanną solidaryzuje się jej syn.
Ratunku! Fryzjer potrzebny od zaraz. Drugi dzień odwilży, a Przyjaciel milczy. W sensie - zarobiony i nie ma czasu taczek załadować. (czytaj: terminu dla potrzebującej znaleźć). Czekam i zarastam, a syn lepszy niż marzenie solidarnie razem ze mną. Oboje tęsknimy za nożyczkami. Nie, żebyśmy się jakoś bardzo skarżyli. Choć, właściwie chyba jednak troszeczkę. Ok, nawet mocniej: niech to będzie jak wyrzut! Idźmy na całość: wyrzut sumienia! Obiecał. Myślicie, że podziała? Uderz w stół - napisała pod najnowszym postem Joanna Racewicz.
Czy naprawdę jest aż tak źle? Obserwatorzy nie mają wątpliwości. Swoje opinie wyrazili w komentarzach:
Pani Joasiu, w tych włoskach też ślicznie
W takich dłuższych włosach wygląda Pani 300 razy lepiej
Ale w długich włosach Pani pięknie wygląda
My również uważamy, że fryzura dziennikarki wygląda nienagannie. Może przerwa od fryzjera i pochlebne komentarze sprawią, że Joanna Racewicz zdecyduje się na zapuszczanie blond włosów?