8 stycznia Meghan Markle i książę Harry ogłosili, że rezygnują z pełnienia obowiązków królewskich i przeprowadzają się do Kanady. Pierwsza wyjechała księżna Sussex, która - jak donosiły zagraniczne media - rozkwitła i poczuła się wreszcie bardzo szczęśliwa. Później dołączył do niej i do Archiego Harry, który jednak co jakiś czas pojawiał się w Londynie (m.in. po to, by ustalić z królową Elżbietą II warunki ich odejścia). 9 marca małżonkowie zjawili się w Anglii, by po raz ostatni uczestniczyć w uroczystościach państwowych oficjalnie jako para książęca.
Wzięli oni udział w Dniu Wspólnoty Narodów, gdzie pojawili się także pozostali członkowie rodziny królewskiej, w tym oczywiście księżna Kate i książę William. Jak wiadomo, nie mają oni najlepszych relacji, a kontakt braci mocno się rozluźnił. Według ekspertki od mowy ciała, Judi James, "ich spotkanie nie było tak ciepłe, jak na to liczono". Dlaczego? Sporo zawinił starszy syn księcia Karola. Gdy Meghan i Harry, którzy pierwsi zajęli miejsca, powiedzieli mu "cześć" z uśmiechem, ten zignorował brata. Jednak jak zauważyła ekspertka, księżna Kate odpowiedziała na ich powitanie z lekką radością.
Jednak zachowanie Williama miało sprawić, że na twarzy księcia Sussex widać było napięcie. Zdaniem ekspertki poszukiwał kontaktu fizycznego z żoną, co miało mu pomóc jakoś znieść chwile w towarzystwie rodziny.
Kiedy przestali trzymać się za ręce, to ciągle był bardzo blisko niej, potrzebował jej wsparcia - mówi James.
Nagranie możecie zobaczyć TUTAJ.
I choć później Harry witał się z innymi ludźmi, to nie rozluźnił się i widać było, że przeżywa sytuację z bratem.
Jego twarz była napięta i bez uśmiechu - dodała ekspertka.
Zanim do mediów trafiły fragmenty, na których widać, jak William potraktował brata, "Daily Mail" podawał, że zachowanie Harry'ego spowodowane jest zupełnie czymś innym. Tabloid informował, że był zdenerwowany, bo razem z Meghan nie mogli dołączyć do królowej, księcia Walii i księżnej Kornwalii oraz księcia i księżnej Cambridge na głównej imprezie dla VIP-ów i musieli zająć miejsca zanim oni przyjdą.
AW