Burza w sprawie zachowania Filipa Chajzera nie ustaje. W mediach jest coraz głośniej o nagraniu youtubera Gargamela, który podsumował jego działanie w 20-minutowym nagraniu: "Błędne koło Filipa Chajzera". Tymczasem w języku polskim pojawiły się nowe sformułowania, które zawdzięczamy prezenterowi. Na ich temat zabrał głos prof. Jerzy Bralczyk.
Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od występu prezentera w jednej ze śniadaniówek. Filip razem z psycholożką Małgorzatą Ohme do studia zaprosił jeszcze jedną psycholożkę, z którą omawiali ataki paniki, bardzo trudną i przez wielu niezrozumiałą przypadłość. Po zakończeniu wywiadu prezenter postanowił nieco rozluźnić atmosferę. Zaczął udawać atak paniki, rzucając się na kanapę i rozpinając koszulę.
Wiele osób skrytykowało prezentera za takie zachowanie. Nic dziwnego, w końcu nabijanie się z ludzi chorych nigdy nie jest dobrze widziane i nie jest ani trochę śmieszne. Po ogromnej krytyce Filip przeprosił za sytuację, mając nadzieję, że internauci o niej szybko zapomną. Jednocześnie jednak przepraszając zwrócił też uwagę na samego siebie - prócz akceptowalnej krytyki niektórzy internauci szli o wiele kroków za daleko, używając jako oręża tragicznej śmierci syna prezentera. Sprawa rzeczywiście przycichła na miesiąc.
Zaledwie kilka dni po nowym roku jeden z youtuberów ukrywający się pod pseudonimem Gargamel nagrał odcinek, który poświęcił wszystkim zachowaniom prezentera, o czym możecie przeczytać tutaj. Jego "atak paniki" nie był bowiem pierwszą tego typu "wpadką". Było ich o wiele, wiele więcej.
W konsekwencji od kilku dni mamy dwie nowe frazy w słowniku slangu miejskiego - "chajzerować", oznaczające zrobienie czegoś złego i próby wybielenia masą dobrych uczynków, oraz "chajzerowskie przeprosiny", czyli przeprosiny, które przy okazji dodatkowo kogoś oczerniają, odwracając uwagę od prawdziwego poszkodowanego w sprawie.
Nowe, jakże ciekawe i kreatywne frazy skomentował polski językoznawca prof. Jerzy Bralczyk. Jak podaje portal wp.pl Bralczyk przestrzega jednak przed używaniem tych słów. Nie chodzi o ich poprawność językową, ale o poprawność etyczną:
Eponimy na ogół oznaczają coś negatywnego i mają wydźwięk osobisty. I choć samo słowo, o którym pani wspomniała, od strony językowej jest poprawne, to jednak etycznie ryzykowne. Nie podoba mi się - skomentował profesor.
Wyjaśnił również, że używanie tych sformułowań może przynieść więcej szkód niż pożytku. Szczególnie w przypadku osoby, od której wzięło się to powiedzenie:
Niestety czasem zdarza się, że ktoś popełni jakieś głupstwo i już jest skreślony. Nie jestem za używaniem tego słowa - dodał.
A co wy myślicie? Zgadzacie się z prof. Bralczykiem?
BO
Małgorzata Ohme o "ataku paniki" Filipa Chajzera. "Może to było niefortunne. Ale Filip taki jest".