O tym, jak nietrwałe są przyjaźnie wśród WAGs, przekonaliśmy się całkiem niedawno. Wielka miłość Mariny Łuczenko-Szczęsnej i Sary Boruc zakończyła się, gdy ta druga odniosła większy sukces zawodowy. Teraz żona Artura Boruca podpadła kolejnej sławnej "przyjaciółce", Annie Lewandowskiej. Poszło o jej sesję okładkową do "Be Active".
Kiedyś razem trenowały i chwaliły się tym w sieci. Teraz Sara Boruc mówi wprost, że utrzymuje formę nie dzięki Annie Lewandowskiej, ale jej największej rywalce, Ewie Chodakowskiej. Efektami treningów pochwaliła się na okładce "Be Active". Zdaniem informatorów "Faktu", Lewandowska nie była tym zachwycona. Uznała, że Boruc robi jej na złość.
Sara była zdumiona reakcją Lewandowskiej. Ania zarzuciła jej, że weszła w komitywę z Ewą tylko po to, by ją wkurzyć. Sara uznała to za dziecinadę. Jej zdaniem Ania przesadza z dopatrywaniem się wszędzie spisków i intryg. Sara nie zamierza tłumaczyć się ze swoich decyzji ani nikogo przepraszać.
Anna Lewandowska, Sara Boruc Instagram.com/ Anna Lewandowska
Sara Boruc ma podobno dosyć towarzystwa WAGs, o czym dała znać już jakiś czas temu w kontrowersyjnym wywiadzie dla Piotra Grabarczyka.
Według niej [WAGs - przyp. red] zajmują się głupotami, a ona nie ma na to siły - mówi informator "Faktu".
Ameryki nie odkryła.
WJ