Nie było drugiej takiej przyjaźni wśród WAGs. Marina Łuczenko-Szczęsna i Sara Boruc zwykły mówić o sobie, że są jak siostry. Wspólne wakacje, wyjazdy na tygodnie mody i instagramowe deklaracje, że nie mogą bez siebie żyć. Jak to jednak zwykle z takimi medialnymi zażyłościami bywa, prędzej czy później spektakularnie się kończą.
Rok temu Marina wydała płytę "On my way". Tymczasem jej przyjaciółka Sara, która również zapragnęła śpiewać, w sierpniu tego roku wypuściła na rynek debiutancki album "Love on your own". Marina postanowiła jednak to przemilczeć. Ani słowem nie wspomniała o sukcesie "przyjaciółki", jednocześnie chętnie pisząc o innych artystach. Ostatnim postem wbiła Sarze bolesną szpilę. Czy pisząc, że sama wszystko osiągnęła dzięki ciężkiej pracy, zasugerowała, że Boruc odnosi sukcesy dzięki "układom"?
Jakie to jest dobre. Fajnie jest mieć utalentowanych przyjaciół. Zawsze będę wspierać niezależnych artystów, bo sama wiem jakie to trudne zrobić WSZYSTKO samemu od podstaw, bez wsparcia wytwórni (układów), PR'owców itp..." Brawo kochani.
Sara nie zostawiła tego bez odpowiedzi. Na Instagramie opublikowała zdjęcie z dnia premiery płyty, pod którym zamieściła emocjonalny wpis. Podkreśla w nim, że sukces zawdzięcza fanom i wspomina o "fałszywych ludziach, dla których nie ma już miejsca w jej życiu".
Dziś odgrzebałam to zdjęcie.. Nie wiem, czy widać, ale byłam taka szczęśliwa! To dzień wydania mojego debiutanckiego albumu, mojego emocjonalnego dziecka, mojej historii pełnej wrażliwości, którą mogłam się wreszcie w Wami podzielić. A Wy nie zawiedliście mnie, okazaliście tyle miłości i zrozumienia dla tej nowej mnie i za to będę Wam dozgonnie wdzięczna.
W moim życiu nie ma już miejsca na negatywne emocje i fałszywych ludzi, pokazaliście mi, że można tak zwyczajnie, bezinteresownie kogoś lubić, wesprzeć i dać tyle miłości.
Na koniec dziękuje też wytwórni:
Moja kochana wytwórnia @universalmusicpolska zadbała o to, by ten dzień był specjalny! Ten piękny torcik z okładką mojej płyty to właśnie prezent od nich.
Czekacie na odpowiedź Mariny?
WJ