• Link został skopiowany

Robert Brylewski nie żyje. Muzyka żegnają koledzy. "Zawsze Cię kochałem i podziwiałem"

Robert Brylewski nie żyje. Zmarł po kilkutygodniowej śpiączce. Popularnego muzyka żegnają koledzy z branży muzycznej.
Robert Brylewski
Agencja Wyborcza.pl

Robert Brylewski zmarł w wieku 57 lat. Słynny gitarzysta i wokalista zespołów Brygada Kryzys, Armia czy Izrael odszedł w szpitalu przy ul. Szaserów w Warszawie. O jego śmierci poinformowała rodzina. 

Muzycy żegnają Roberta Brylewskiego 

Śmierć Roberta Brylewskiego poruszyła kolegów z branży muzycznej. 

Wczoraj nad ranem odszedł od nas Robert Brylewski. Robert, zawsze Cię kochałem i podziwiałem. Gdyby nie koncert Kryzysu w roku 1980 w Teatrze Letnim w Sopocie, nie założyłbym swojej pierwszej kapeli. (...) Wielokrotnie byliśmy razem na scenie. Ostatni raz 25 listopada 2017 w Stodole na 35-leciu T.Love... Zaśpiewaliśmy razem "Karuzelę" i "Ambicję". Nikt z nas nie wiedział, że był to ostatni publiczny występ Roberta. Ogarnia mnie masakryczny smutek. Nie wiem, co można więcej napisać. Starałem się być z Tobą do końca. Żegnaj, Przyjacielu. Nigdy Cię nie zapomnę - napisał na Facebooku Muniek Staszczyk. 

Robercie, to była dla mnie ogromna przyjemność obcowania i kumplowania się z Tobą na planecie Ziemia. Do zobaczenia, wielki Bracie - taki wpis opublikował na Instagramie Vienio.

 

R.I.P. Robert Brylewski. Odszedł wojownik z wielkim sercem, który grał i żył miłością. Dziękuję za każdy dźwięk, każdą wspólną chwile Robercie - napisał Wojciech Mazolewski. 

 

Są wieści, których nigdy nie chcielibyśmy słyszeć... Odszedł od nas wielki muzyk i człowiek, który inspirował wielu z nas. Wielkim szacunkiem darzyliśmy Go wszyscy bez wyjątku. Robercie - dziękujemy za wszystko, Twoje słowa i muzyka pozostaną z nami na wieki - czytamy na Facebooku zespołu Strachy na Lachy. 

Przyczyna śmierci Roberta Brylewskiego. Czy brutalne pobicie miało z tym jakiś związek? 

Choć na razie nie podano oficjalnej przyczyny śmierci Roberta Brylewskiego, spekuluje się być może zmarł na skutek brutalnego pobicia. "Fakt" podaje nieoficjalnie, że po pobiciu policję wezwali sąsiedzi i właściciele sklepu, w którym schronił się Brylewski. Tam miał stracić przytomność, jednak nie są to informacje potwierdzone przez policję. Gitarzysta przeszedł trepanację czaszki i wrócił do domu, jednak wymagał dalszego leczenia. W jego trakcie okazało się, że musi mieć jeszcze jedną operację, która miała związek z pobiciem. 

Robert Brylewski od kilku tygodni znajdował się w śpiączce. 

Robert zmarł w wyniku kłopotów z krążeniem i zatrzymania pracy serca - mówi "Faktowi" jego znajoma.

Na oficjalne informacje musimy jeszcze poczekać. 

JT 

Więcej o: