Mimo że od ślubu księcia Harry'ego i Meghan Markle minął już ponad tydzień, show-biznes nie przestaje żyć tym wydarzeniem. Pewnie większość tych, którzy oglądali transmisję z uroczystości zauważyła, że podczas składania małżeńskiej przysięgi po kaplicy rozszedł się głośny chichot.
Harry, czy weźmiesz Meghan za swoją żonę, czy będziesz ją kochać, pocieszać ją, szanować i chronić, a porzucając wszystkich innych, pozostaniesz jej wierny tak długo, jak oboje będziecie żyć? - zapytał Justin Welby, arcybiskup Canterbury.
Tak - potwierdził książę.
To właśnie po słowach "I do" rozległ się głośny śmiech gości. Teraz przyjaciółka księżnej Meghan, Janina Gavankar, w wywiadzie dla "Town&Country" zdradziła, o co chodziło. W kaplicy było wybitnie cicho, a gdy książę wypowiedział znamienne słowa, goście usłyszeli okrzyki radości dochodzące spoza kościoła. Tłum sympatyków rodziny królewskiej nie ukrywał bowiem swojego entuzjazmu jako że książę i Meghan w końcu powiedzieli sobie "tak".
Jedną z rzeczy, która sprawiła, że wielu z nas się wtedy śmiało było to, że mogliśmy usłyszeć wspaniałych ludzi na zewnątrz. Kibicowali, a my ich słyszeliśmy, była to bardzo cicha kaplica. To była bardzo podniecające, naprawdę wypełniło nasze serca - mówiła Gavankar.
Trzeba przyznać, że to naprawdę urocze!
MM