2 lutego Maryla Rodowicz pojawiła się na antenie "Dzień dobry TVN", by opowiedzieć o swojej bogatej karierze artystycznej. Na oficjalnym fanpage'u śniadaniówki została przedstawiona zaledwie jednym zdaniem. W tym przypadku wystarczyło tylko słowo, by oburzyć internautów.
Dla gwiazdy wizyta w śniadaniówce była nie lada wyzwaniem. Piosenkarka nigdy bowiem nie ukrywała, że rano lubi pospać. "Żeby wstać tak, jak dzisiaj o świcie, czyli o siódmej, musiałam się położyć o 21:22" - pisała na Instagramie. Tam też żaliła się, że dziesięciominutowa rozmowa była zbyt krótka, by opowiedzieć o latach spędzonych na scenie. "Dzisiaj w 'DDTVN' miałam opowiedzieć o swojej karierze latach 70., 80., 90. i 2000. Jak tu opowiedzieć? Tego się nie da opowiedzieć w 10 minut" - grzmiała, a internauci przyzwalali jej rację. Jednak prawdziwa burza rozpętała się dopiero później.
Okazuje się, że wizyta Maryli w śniadaniówce została także zapowiedziana na oficjalnym fanpage'u "Dzień dobry TVN". W jednym krótkim zdaniu popełniono jednak błąd językowy i źle odmieniono przez przypadki słowo "gościni". "Wyjątkową gościni odwiedziła nasze studio, by opowiedzieć o swojej karierze". Błąd został wychwycony przez fanpage programu "Słownik polsko@polski". "Polska języka jest bardzo trudna" - śmiał się admin strony.
Pod wpisem z wychwyconą wpadką pojawiło się wiele komentarzy. Co ciekawe, internauci nie byli jednak oburzeni samym błędem, ale użyciem feminatywu "gościni". Taka forma nie podobała się zresztą również widzom śniadaniówki, którzy pod wpisem "Dzień dobry TVN" dawali wyraz oburzeniu, że Maryla została nazwana właśnie "gościnią".
"Gość to jest gość, nie ma słowa gościni, po prostu nie ma. Rany ludzie, litości", "Feminatywy dopuszczam tylko w mowie potocznej. W języku oficjalnym i w języku mediów takie neologizmy powinny być prawnie zakazane w ustawie o języku polskim. Większość rzeczowników ma w języku polskim tylko jeden rodzaj. Powinno dotyczyć to także rzeczowników osobowych, określających człowieka", "Co to znaczy gościni?", "A nie można po prostu gość?" - grzmieli.
Część internautów broniła jednak feminatywów, wskazując, że od lat były częścią języka polskiego, ale komunizm oraz patriarchat mocno je ograniczyły. "To nie nowe słowo. Feminatywy są w naszym języku od dawna. To raczej powrót do dawnych zwyczajów. Proszę poczytać o historii języka", "Patriarchalne społeczeństwo wbijało ci do głowy, że to, co męskie, to bardziej dostojne. Założę się, że za 50 lat kobiety nie będą widziały i słyszały niczego dziwnego w słowie gościni", "Gościni trudne i niewyobrażalne, ale gospodyni, sprzedawczyni już wchodzi gładko" - czytamy. W naszym tekście przeczytasz więcej o feminatywach: Niewygodna gościni, czyli narodowy spór o feminatywy
Warto nadmienić, że wpis na fanpage'u "Dzień dobry TVN" został zmieniony. Usunięto literówkę, a zwrot "gościni" zastąpiono słowem "gwiazda". "Wyjątkowa gwiazda odwiedziła nasze studio, by opowiedzieć o swojej karierze" - czytamy.
Używanie feminatywów w mediach już od dawna nudzi duże emocje. W 2023 roku wymowny komentarz na ten temat padł z ust prof. Jana Miodka, który w rozmowie ze "Zwierciadłem" zwrócił uwagę szczególnie właśnie na formę "gościni". "Ostatnimi czasy obserwuję u pań bardzo różne reakcje na akurat ten rzeczownik. Część kobiet, gdy określi się je jako gościnie programu telewizyjnego czy radiowego, reagują prawie oburzeniem: 'Nie jestem żadną gościnią, jestem gościem programu!'. Bywa i odwrotnie, że panie wyraźnie życzą sobie formy żeńskiej. Trochę więc nie do końca wiadomo, jakiej formy użyć, by nikt nie poczuł się urażony. Myśmy się w ostatnich latach zapędzili w kozi róg, jeśli chodzi o żeńskie końcówki" - ocenił.
Językoznawca podkreślił, że feminatywy jeszcze przed wojną i tuż po niej były naturalną częścią języka polskiego [zaczęły zanikać wraz z nastaniem komunizmu - red.]. "Doskonale pamiętam czasy tuż po wojnie. Moja matka, nauczycielka szkół średnich, (...) była profesorką Miodkową, nie inaczej. My tak zwracaliśmy się do wszystkich profesorek. Były więc chemiczki, pedagożki, naczelniczki, i dla nas były to formy zupełnie naturalne. Dopiero później zaczął się proces zanikania w języku polskim żeńskich form. To było zresztą charakterystyczne zjawisko dla okresu powojennego - formy męskie były znakiem ważności stanowiska. Ten proces trwał całe lata, dlatego dziś, gdy żeńskie formy wracają, niektórzy reagują alergicznie na żołnierkę, naczelniczkę czy psycholożkę, choć przed wojną nikogo takie formy nie dziwiły" - grzmiał.
O tym, dlaczego feminatywy są dziś wyśmiewane oraz o tym, z jak głęboko zakorzenionymi stereotypami i normami społecznymi mamy do czynienia w ich przypadku, dwa lata temu mówił też Maciej Makselon. Jego wykład z serii TEDx Talks szybko stał się wówczas hitem sieci. Polecamy się z nim zapoznać.