Udział Izraela w Konkursie Piosenki Eurowizji budzi sporo emocji. Wszystko ze względu na wydarzenia w Strefie Gazy. Już w ubiegłym roku występ ich reprezentantki w konkursie spotkał się z protestami i buczeniem publiczności. Po tegorocznym konkursie część uczestniczących krajów domaga się audytu. Chodzi o kampanię promocyjną, którą miał opłacać rząd Izraela, a co jest niezgodne z regulaminem Eurowizji. Zupełnie inne stanowisko w tej kwestii prezentują Niemcy.
Izrael ostatecznie zajął drugie miejsce w głosowaniu jurorów i telewidzów na Eurowizji 2025. Pokonała go tylko Austria. Wątpliwości związane z głosami oddanymi na Izrael od widzów wyraziły do tej pory Hiszpania, Belgia, Holandia i Irlandia. W komentarzach pojawia się wiele głosów, że Izrael powinien być zdyskwalifikowany z dalszego udziału w konkursie. Teraz pojawiły się plotki dotyczące tego, jak na to zapatrują się Niemcy. Okazuje się, że kraj tzw. Wielkiej Piątki (kraje płacące największe składki członkowskie na Eurowizji, tzn. Niemcy, Hiszpania, Wielka Brytania, Francja, Włochy) nie wyklucza wycofania się z konkursu w przypadku dyskwalifikacji Izraela. Turecki dziennik "Cumhuriyet" cytuje słowa informatora, który miał usłyszeć stanowisko stacji ARD1. "Jeśli Izrael zostanie usunięty, my również się wycofamy" - mieli stwierdzić włodarze niemieckiej stacji publicznej. Co więcej, według dziennikarza Martina Gaka, to właśnie Niemcy stoją za tym, że do tej pory Izrael nie został zdyskwalifikowany. "Niemcy są silną częścią EBU. Podczas gdy różne media domagały się wydalenia Izraela, Niemcy powiedziały, że jeśli udział Izraela zostanie zawieszony, to oni również się wycofają. Jeśli spojrzysz na relacje między niemieckim rządem a Izraelem, to ich postawa uwiarygadnia to twierdzenie" - stwierdził. Na ten moment nie ma oficjalnego stanowiska ze strony stacji ARD w kwestii ewentualnego zrezygnowania z udziału w Konkursie Piosenki Eurowizji. Zachodnie media podkreślają jednak, że turecki dziennikarz Martin Gak to wieloletni obserwator konkursu, który słynie ze swojej rzetelności i wiarygodności.
Dodajmy, że jeszcze przed finałem Konkursu Piosenki Eurowizji hiszpańska stacja RTVE pokazała widzom belkę z napisem: "W obliczu praw człowieka milczenie nie wchodzi w grę. Pokój i sprawiedliwość dla Palestyny". Później zaapelowała do EBU o audyt dotyczący głosowania w konkursie. Organizatorzy Eurowizji w odpowiedzi przesłali raport, z którego wynika, że na Izrael podczas finału Eurowizji oddano 7 tys. 283 głosów telefonicznie, 23 tys. 840 SMS-ów i 11 tys. 310 głosów online. Stacja RTVE domaga się jednak od EBU szczegółowych wyników z poszczególnych krajów.