Kamila Boś już na samym początku 2025 roku przeżyła dramatyczne chwile. Uczestniczka "Rolnik szuka żony" opowiedziała o wszystkim w mediach społecznościowych. Jej hodowla pieczarek była zagrożona i o mało nie doszło do dramatu.
Kamila z programu "Rolnik szuka żony" nie narzeka na brak zajęć i jest w pełni zaangażowana w rozwój swojego biznesu. Kamila zasłynęła w matrymonialnym programie TVP z hodowli pieczarek. Za czasu udziału programie nazwano ją nawet "królową pieczarek". Ostatnio została zaalarmowana, że na hali, gdzie rosną pieczarki, doszło do awarii. Przyznała na Instagramie, że tego dnia była po imprezie i chciała odpocząć. "Powiem wam, że dzisiaj faktycznie się wystraszyłam. Jak zobaczyłam wiadomość od Daniela: 'Śpisz? Przyjdź na pieczarkarnię', to wiedziałam, że stało się coś bardzo złego, bo on mnie do błahych spraw nie woła, tym bardziej że jestem po imprezie" - relacjonowała na InstaStories.
Jak się okazało, problemy dotyczył pieca. Awarię na szczęście szybko udało się opanować. Rolniczka podkreśliła, że gdyby do zdarzenia doszło w nocy na hali produkcyjnej, mógłby wybuchnąć pożar i cała pieczarkarnia mogłaby zająć się ogniem. InstaStories udostępnione przez Kamilę znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Będziemy jutro naprawiać piec, bo mamy problem z piecem. Trzeba uważać i całe szczęście, że wszystko jest dobrze
- podkreśliła rolniczka.
ZOBACZ TEŻ: Ada z "Rolnika" wróciła na Instagram. Takiego nagrania się nie spodziewaliśmy
Kamila z programu "Rolnik szuka żony" przyznała, że największe awarie pechowo zazwyczaj wydarzają się w niedzielę, dlatego bardzo nie lubi czasu, kiedy nie może na bieżąco kontrolować tego, co dzieje się na hali. "Dlaczego awarię sprzętu mam wiecznie w niedzielę. Eksploatacja sprzętu. I pierwszy raz stwierdzamy, że to w dzień i tylko tak" - podsumowała rolniczka.
ZOBACZ TEŻ: Katarzyna Dowbor wyznała prawdę o emeryturze. Przez 30 lat wpłacała składki do ZUS