Izrael, swoją obecnością na Eurowizji wzbudza coraz większe kontrowersje. Wszystko przez trwający konflikt z Palestyną, gdzie w Strefie Gazy codziennie giną uwięzieni na terytorium niewinni ludzie, w tym dzieci. Teren jest pod kontrolą Izraela. Fani konkursu z wielu krajów apelowali o usunięcie reprezentacji tego kraju z muzycznej rywalizacji. Artyści ze Szwecji i Finlandii wystosowali nawet petycję z tysiącami podpisów. Na nic się to jednak zdało. Europejska Unia Nadawców, czyli organizator Eurowizji uznała, że Izrael nie narusza zasad i spełnia warunki uczestnictwa, nie ma więc powodu, by go wykluczać. Natomiast widzowie z całego świata oraz publiczność zgromadzona w szwedzkim Malmö, gdzie odbywa się konkurs, mają zgoła inne zdanie.
Przed ostatecznymi występami w półfinałach reprezentanci każdego kraju biorą udział w próbach na scenie. Te przedkonkursowe, niepokazywane w telewizji koncerty także są nagrywane, a próba generalna odbywa się z udziałem publiczności. Fani z całego świata przyjechali do Szwecji na cały tydzień, by uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach aż do finału. Podczas drugiego półfinału w czwartek 9 maja wystąpi Izrael. Widownia dała publicznie upust swojemu niezadowoleniu. Wokalistka Eden Golan, która pokazała się na próbie, została wręcz wybuczana. Nagrania rozeszły się w internecie. Publiczność całkowicie zagłuszyła śpiew artystki. Z dużym prawdopodobieństwem sytuacja może powtórzyć się podczas półfinału. Czy to oznacza, że Izrael ma marne szanse na wejście do finału konkursu? Przekonamy się o tym już 9 maja o 21:00. Zdjęcie z występu Izraelskiej piosenkarki w utworze "Hurricane" znajdziecie w naszej galerii. Co ciekawe, utwór "Hurricane" został przerobiony, gdyż jego pierwsza wersja "złamała zasadę neutralności politycznej" i została odrzucona przez organizatorów.
Organizatorzy Eurowizji zabronili artystom okazywania politycznych symboli i poparcia dla Palestyny. Z taką sytuacją spotkała się Bambie Thug, reprezentantka Irlandii, której nakazano na występ usunąć fragment jej makijażu. Miała na nim napisy wykonane w starożytnym alfabecie Ogham "Wolność dla Palestyny" i "Zawieszenie broni". Przed półfinałem musiała się jednak tego pozbyć. Z kolei występujący w pierwszym półfinale artysta zaproszony gościnnie, były reprezentant Szwecji Eric Saade, wyłamał się, zakładając na rękę arafatkę - tym symbolem wyraził sprzeciw przeciwko konfliktowi Izraela z Palestyną. Europejska Unia Nadawców uznała to za niesubordynację. EBU wysuwa argument, że Eurowizja ma być całkowicie apolitycznym wydarzeniem. Jednak jest w tym niekonsekwentna. Z powodu wojny w Ukrainie z konkursu została wykluczona Rosja, a podczas poprzednich Eurowizji artyści otwarcie deklarowali poparcie i nosili na ubraniach ukraińskie flagi. Oficjalnie mówi się, że za ataki na ludność Palestyny nie odpowiada bezpośrednio Izrael, a organizacja terrorystyczna Hamas.