Piotr Kraśko przez kilkanaście lat związany był z Telewizją Polską. Zakończył współpracę w 2016 roku i przeszedł do konkurencyjnej stacji. W TVN prowadzi obecnie najważniejszy program informacyjny "Fakty" oraz emitowany po nich "Fakty po faktach". I to właśnie tam gościł posła Prawa i Sprawiedliwości, Arkadiusza Mularczyka. Rozmowa nie potoczyła się w dobrym kierunku.
Polityka wywołuje duże emocje i nawet dziennikarzom potrafią puścić nerwy. W "Faktach po faktach" pojawił się poseł PiS, Arkadiusz Mularczyk oraz poseł KO Dariusz Joński. Polityk obecnie największej partii opozycyjnej nie był obecny w studiu i gościł w programie zdalnie. Poruszono oczywiście gorący temat, który związany był z byłym ministerstwem sprawiedliwości, Zbigniewem Ziobrą, oraz Funduszem Sprawiedliwości. - Rzecznik prokuratury krajowej mówił, że w obszarze zainteresowania dochodzenia mówimy o sumie ponad 280 mln i ustawianiu konkursów - mówił Kraśko, lecz poseł PiS szybko zszedł z tematu. Problemem było też to, że odpowiedzi Mularczyka docierały z opóźnieniem. Dziennikarz się zirytował.
Pan nie ma wiedzy, czy uważa, że wszyscy są niewinni?
- zapytał Kraśko. Poseł Prawa i Sprawiedliwości nie miał zamiaru mówić jednak o sytuacji Funduszu, lecz wspominał o działaniach TVN, które wywołane są zbliżającymi się wyborami. Mówił także, że pod dom Zbigniewa Ziobry dotarli wyłącznie reporterzy Telewizji Republika. Obecni w studiu Joński i Kraśko byli widocznie rozbawieni wypowiedzią. Dziennikarz podkreślił, że wszystko było nadawane na żywo w TVN. - Pan był na miejscu, pod domem Zbigniewa Ziobry? Czy tylko w kadrze Telewizji Republika nie widział pan TVN-u? - spytał. Mularczyk kontynuował narrację o tym, że wyłącznie stacja Tomasza Sakiewicza pokazywała sprawę. Później ponownie zboczył z tematu i opowiadał o przejęciu mediów publicznych.
Naprawdę takiego jednego zdania na obronę Funduszu Sprawiedliwości pan nie wypowie?
- naciskał z rozbawieniem doświadczony prezenter. Poseł PiS nie przestawał ze wzburzeniem wypowiadać swoich racji, co nie pozwalało na oddanie głosu Dariuszowi Jońskiemu. Z tego powodu zdecydowano o wyciszeniu jego mikrofonu.
Cała sytuacja jest mocno medialna, nie jest więc dziwne, że poruszono ją podczas "Faktów po Faktach". Chodzi o poranek 26 marca, gdy do domu byłego ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, weszły służby. Gdy zajmował stanowisko, stworzono Fundusz Sprawiedliwości, który miał służyć jako pomoc dla osób poszkodowanych, lecz pieniądze miały być defraudowane i przekazywane m.in. księdzu, którzy przeprowadzał egzorcyzmy salcesonem. Sprawa mocno zdenerwowała polityków prawicy, a przede wszystkim posłów Suwerennej Polski.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!