Pod koniec września "Super Express" poinformował, że Stan Borys wraz z żoną pozwali Karola Strasburgera za zniesławienie. Para była obrażana w sieci i zgłosiła sprawę na policję. Według nieoficjalnych informacji tabloidu, policja miała ustalić, że autorem hejterskich komentarzy jest prowadzący "Familiadę". Wiadomości miały być wysłane z tego samego IP, z którego na co dzień łączy się Karol Strasburger. Ten zabrał głos i odniósł się do sprawy.
Co ciekawe, w przeszłości panów łączyły dość bliskie relacje i spędzali ze sobą czas np. na korcie tenisowym. Kiedy do mediów przedostały się te zaskakujące doniesienia, Karol Strasburger opublikował na Facebooku obszerne oświadczenie, w którym przekonuje, że jest niewinny i ma na to dowody. Zamieścił też oficjalne pismo reprezentującej go kancelarii. Wynika z niego, że nie mógł być autorem obraźliwych wpisów, a dowodem świadczącym o jego niewinności są oświadczenia "stosownych firm".
ZOBACZ TEŻ: Karol Strasburger przerywa ciszę po doniesieniach o pozwie. Broni się i mówi o "publicznej wojnie"
Karol Strasburger zamieścił wpis w mediach społecznościowych, jednak w rozmowie z "Jastrząb Post" nie chciał szeroko komentować sprawy.
Odnoszenie się do rzeczy prywatnych i osobistych powoduje, że są ludzie, którzy robią to chętnie i bardzo chętnie funkcjonują publicznie. Jak widać, ja nie mam takiej potrzeby. Wolę mówić o modzie niż o swoich kolegach. I tak w tych mediach będę się pojawiał, a niektórzy nie mają innej możliwości, więc robią, co mogą, żeby mówić o czymkolwiek - powiedział w rozmowie z "JastrząbPost".
Co dalej ze znajomością Strasburgera i Borysa? Pierwszy z nich wyznał, że choć się znają, to nigdy się nie przyjaźnili. Dodał też, że w obecnej sytuacji nie wyobraża sobie, żeby dalej utrzymywać jakiekolwiek kontakty z muzykiem.
Słowo przyjaźń to za duże słowo. To była po prostu zwykła znajomość, nic więcej. Nie będę tym słowem szafował, w życiu ma się niewielu przyjaciół lub w ogóle. Są ludzie, którzy każdą znajomość nazywają przyjaźnią, widać jest im to do czegoś potrzebne. Ale nie wyobrażam sobie jakichkolwiek zmian naszych relacji. Jak ktoś nadużywa czegoś w swoich osobistych celach i rozdmuchuje jakąś sprawę, która powinna być załatwiona przy stoliku w kawiarni, przy lampce wina, to jak ktoś ma takie potrzeby i szuka poklasku lub względów finansowych w tym, to ja nie widzę powodu, aby z kimś utrzymywać kontakty.
Pierwsza rozprawa miała miejsce w Sądzie Rejonowym w Piasecznie 23 września.