Kuchenne rewolucje: "To najbardziej patologiczny odcinek". Gessler nie uznała rewolucji, a fani zaczęli dopisywać zakończenie. Niektóre teorie zadziwiają

Takiej intrygi, jaką mieliśmy okazję oglądać w tym odcinku "Kuchennych rewolucjach", nie powstydziłaby się sama Agatha Christie. Fani są zgodni: To najbardziej nienormalny, a nawet patologiczny odcinek ze wszystkich edycji.

Historie z dreszczykiem, trupy w szafie i dziwne relacje między właścicielem, a kucharką - jeśli ktoś jest wielbicielem takich właśnie intryg, po obejrzeniu tego odcinka "Kuchennych rewolucji" z pewnością nie mógł czuć się zawiedziony. Magda Gessler tym razem zawitała do Katowic do baru Polski Smak. Już początek odcinka mógł sprawić, że komuś przeszły ciarki po plecach. Właściciel, 42-letni Piotr, wyjątkowo szczerze podzielił się z widzami powodem, dla którego stał się restauratorem. Jak się okazuje, nie była to miłość do kuchni, ale... konieczność leczenia.

Zobacz wideo Ewa Wachowicz o cenie pączków u Gessler. 22 zł to dużo, czy mało?
Moją pierwszą miłością była giełda. Byłem w pełni świadomy tego, że jest to uzależnienie, hazard, dlatego podjąłem leczenie psychiatryczne. Powiedziano mi, że muszę poza giełdą znaleźć sobie inne zajęcie.

Niestety to było najwyraźniej jedynie szczere wyznanie właściciela w tym programie. Potem zaczęły się dziwne krętactwa i niedopowiedzenia. Gdy Gessler przybyła do restauracji, od razu w oczy rzuciła jej się dziwna relacja pomiędzy właścicielem, a 47-letnią szefową kuchni - Julią - "kobietą z jajami", jak sama siebie określiła.

Pani Julia ma mocny charakter, jest to kobieta bardzo dominująca, narzucająca swoją pozycję. Podporządkowała mnie sobie - przyznał właściciel.

Piotr skarżył się, że jego lokal popadł w tarapaty, odkąd zatrudnił Julię i to jej powierzył rozliczanie się z kasy. Od tego czasu pieniędzy zaczęło dziwnie brakować. Julia jednak nie była już tak wylewna.

Ja się nie będę wyrażać. Jestem lustrzanym odbiciem szefa. Każdy ma swój szkielet w szafie, po co go wyciągać - ogłosiła tajemniczym tonem.

Poza tym kucharka utrzymywała, że "wiele włożyła w ten lokal", podczas gdy właściciel twierdził, że kucharka nie ma w nim żadnych udziałów. Nie trzeba chyba dodawać, że w takiej sytuacji, nawet najlepsze potrawy stawałyby kością w gardle. Gessler nawiązała do ciężkiej atmosfery i wymyśliła nową, przewrotną nazwę lokalu - Bar Urlop - bo "wszyscy by chcieli się stąd urwać". W menu mają zagościć dania urlopowe takie jak: gulasz węgierski, zielone curry, czy hiszpańska zupa rybna.

Gdy już miała zacząć się rewolucja, nerwy puściły kelnerce, która rozpłakała się i wyznała, że nie chce tu pracować. Powiedzieć, że właściciel na jej słowa zareagował dziwnie, to nie powiedzieć wszystkiego.

Niech pani mnie nie opuszcza - błagał kelnerkę.

Gessler miała na to dobitny komentarz.

To miejsce jest chore, takich uzależnień międzyludzkich jeszcze nie widziałam, pachnie patologią.

Mimo tego rewolucja ruszyła z kopyta. Nie można tego powiedzieć o relacjach między pracownikami, ale wnętrze lokalu przeżyło prawdziwą metamorfozę. Odtąd mają dominować w nim kolory nawiązujące do wakacji nad morzem. Nowe, białe stoły i wysokie stołki barowe wprowadziły powiew świeżości, a dopełnieniem wszystkiego była fototapeta z sielskim morskim krajobrazem. No właśnie, tylko czy tapeta wystarczy, by zakryć przysłowiowego trupa w szafie?

Po udanej kolacji Gessler otwarcie przyznała, że nie potraf pomóc właścicielowi, jeśli sam nie chce sobie pomóc i nie jest z nią szczery.

Ja zrobiłam wszystko, ale coś się tu dzieje, czego nie rozumiem. To jest wasza sprawa, że nie powiedzieliście mi co.

Wizyta Gessler 3 tygodnie po rewolucjach rzuciła nowe światło na dziwne relacje miedzy pracownikami. Okazało się, że obecny w lokalu drugi kucharz, Leon, jest w nim tylko pro forma - w istocie wcale w nim nie pracuje, co właściciel starał się ukryć przed Gessler. W lokalu, jak panowała wcześniej, tak panuje nadal "kobieta z jajami" czyli Julia. Mimo że właściciel solennie zapewniał, że "pani Gessler otwarła mu oczy",  jej werdykt mógł być tylko jeden - nie uznała tej rewolucji.

To, co pan wyprawia jest żenujące, pan łże. Ja w tym pokerze nie będę brać udziału. Fatalnie się czuję, jakbym wykupiła wakacje na plaży, a dostała w górach - oceniła.

O co chodziło w tym odcinku? Tajemnica nie została niestety rozwikłana. Niedosyt czują też fani, którzy na Facebooku sami zaczęli dopisywać zakończenie tej, jak ją nazwali, "telenoweli".

Komentarze na profilu Kuchennych rewolucji
Komentarze na profilu Kuchennych rewolucji Facebook.com/ Kuchenne rewolucje

Jedno jest pewne - ten odcinek przez fanów zgodnie został obwołany "najbardziej nienormalnym ze wszystkich edycji".

Komentarze na profilu Kuchennych rewolucji
Komentarze na profilu Kuchennych rewolucji Facebook.com/ Kuchenne rewolucje

A co na to właściciel? Najwyraźniej zapomniał, że Gessler nie uznała tej rewolucji i na profilu lokalu na Facebooku, jakby nigdy nic chwali się "Kuchennymi rewolucjami".

Bar Urlop
Bar Urlop Facebook.com/Bar Urlop

Vic

Pobierz nową aplikację Plotek.pl Buzz na telefony z Androidem

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.