• Link został skopiowany

Oskarżył uczestników o spisek. Wtedy Monika powiedziała coś niespodziewanego. Zaskoczenie. Reszta: Szacun, masz jaja

"Popełniłem parę błędów, ale któż ich nie popełnia? Wyczuwam niesamowitą koalicję" - powiedział Michał. Zdumiał tym nawet Wojciecha Modesta Amaro, który niejedno już widział w "Piekielnej kuchni".

Czekaliśmy na to długie osiem tygodni. A jeszcze bardziej czekali na to uczestnicy programu "Hell's Kitchen". Wojciech Modest Amaro był po raz pierwszy zadowolony z serwisu. Choć z początku nie było kolorowo, na końcu zresztą też nie. Skomplementowani przez szefa Amaro uczestnicy musieli wybrać spośród siebie osoby nominowane do opuszczenia programu. Jeden z nominowanych zaczął wietrzyć spisek. A zaczęło się tak, że do stołów, przy których siedziały między innymi Miss Polski, w ekspresowym tempie jęły spływać zamówione dania.

Szefie, dzisiaj chyba jakiś rekord pobijemy... - powiedział Paweł, menedżer "piekielnej" restauracji.

Kucharze uwijali się jak w ukropie, a ich praca - wreszcie - po tygodniach tarć, błędów i porażek - zaczęła przynosić efekty. Zespół, pomimo nielicznych potknięć, działał jak dobrze zestrojony mechanizm. Amaro był usatysfakcjonowany.

Czujecie to, co ja? Czujecie zmęczenie? Satysfakcję? Wszystkie stoły po raz pierwszy zostały wydane. Po raz pierwszy ja osobiście czuję, że zasłużyliście na te bluzy. Miłe uczucie? Idźcie do domu odpocząć - powiedział.
Dzisiaj szef po raz pierwszy nas pochwalił, pochwalił nas mocnymi słowami - ucieszył się Piotr Ogiński.
Screen z Polsat

Reguły programu są (nomen omen) piekielne. Pomimo ewidentnego zadowolenia szefa Amaro z pracy kucharzy, jedna osoba i tak musiała opuścić program. Niewdzięcznego zadania nominowania najsłabszych ogniw musiała się podjąć Paulina, która jako kapitan drużyny poradziła sobie tego dnia najlepiej ze wszystkich. Miała z tym spory problem.

Wszyscy są dobrzy, zostali sami dobrzy zawodnicy. Jest ciężko, bo ktoś przez jeden błąd czy gorszy dzień może stąd wypaść - mówiła.

Ostatecznie jako nominowani, przed szefem Amaro, stanęli Damian i Michał. Obaj przez chwilę byli kapitanami i obaj nie sobie nie poradzili. Damian przebywał w swoim świecie, a Michał kompletnie się pogubił. Żaden z nich nie kontrolował sytuacji. I tu pojawił się problem. Michał nominacji upatrywał nie w swoich błędach, ale... spisku pozostałych kucharzy.

Popełniłem parę błędów, ale któż ich nie popełnia? Wyczuwam niesamowitą koalicję anty-Michał Bystroń - powiedział, a Amaro zrobił wielkie oczy. - Jeden serwis przekreśla wszystko w odczuciu drużyny Czarnych.
Co tobie się stało, byłeś takim pokornym gościem... - odparł zdumiony Amaro.

Ogiński ujął to jeszcze dosadniej. Stwierdził, że Michał ma "paranoję".

Jest jakiś spisek, koalicja? - zapytał Amaro pozostałych kucharzy.

Wszyscy zgodnym chórem zaprzeczyli.

Screen z Polsat

Michał nie dał się przekonać. Wtedy Monika powiedziała coś nieoczekiwanego.

Ja też popełniłam dzisiaj kilka błędów, ale przyznaję się do winy... ja również mogę wystąpić, jeżeli o to chodzi Michałowi.

Ten szlachetny gest mógł przekreślić jej szansę na wygraną, ale Amaro nie miał zamiaru nominować Moniki.

No, dziewczyno. Masz jaja! - powiedział zadziwiony Damian.

Wydawało się, że Michał, sugerując spisek, ostatecznie się skompromitował i zaprzepaścił swoją szansę na dalszy udział w programie. Amaro docenił jednak jego wolę walki, większą, niż u Damiana. Wykluczył Damiana, któremu zabrakło kluczowej na tym etapie pewności siebie.

O, k*rwa - zaklął Piotr, który kibicował Damianowi.

Amaro pożegnał Damiana z szacunkiem, jako świetnego kucharza.

Jadę do domu, przytulę żonę i wykorzystam to, czego nauczyłem się w "Piekielnej kuchni" - powiedział na koniec Damian.

Screen z Polsat

alex

Więcej o: