Rewolucja Gessler nie udała się, a tuż po niej lokal zamknięto: To jest oszustwo, nie podpisuję się pod tym!

Magda Gessler odwiedziła lokal Zośka Cafe Lunch Bar w samym sercu Zakopanego, czyli na Krupówkach. Miała ambitny plan stworzenia wyjątkowego tapasu-baru. Te " Kuchenne rewolucje " jednak nie udały się, a lokal został zamknięty.

Lokal prowadziła 38-letnia Wiola. Przyjechała do Zakopanego aż z okolic Kielc. W stolicy Tatr miała zacząć nowe życie. Magda Gessler szybko rozgryzła, że właścicielka chciała zaleczyć tu złamane serce.

Coś się zmieniło w życiu - zwierzyła się właścicielka.

Narzeczony zostawił cię? - dopytywała Gessler.

Rozstaliśmy się.

Brutalnie cię zostawił i nie można o tym zapomnieć? - od razu odkryła Gessler.

Tak - potwierdziła.

Wioli zamarzyło się prowadzenie góralskiej restauracji, tylko że kompletnie nie miała na nią pomysłu. Wynajęła lokal, który zaprojektował sam Witkacy i w którym pensjonat prowadziła niegdyś matka artysty. Właścicielka nie potrafiła jednak wykorzystać dziedzictwa lokalu - ściany świeciły pustkami i na próżno było szukać na nich jakichkolwiek obrazów Witkacego.

Kuchnia też się nie wyróżniała - właścicielka proponowała gościom potrawy, które można spróbować w każdym innym lokalu na Krupówkach. Gessler planowała stworzyć tu tapas-bar, a gościom zaserwować oryginalne góralskie przystawki. Do obiadu miały zachęcać kanapki z pastą z bryndzy, z buncem oraz z sardynką. Specjalnością baru miała zaś stać się zupa z rydza i pieczeń cielęca z kopytkami. Gessler przestrzegała:

Cielęciny się nie pieprzy, tylko soli! Młoda cielęcina ma słodki smak, której my, Polacy nie lubimy, a za granicą za nią przepadają - pouczała restauratorka.

Zarówno wystrój, jak i potrawy miały nawiązywać do dawnych czasów - lat 30. Właścicielka solennie zapewniła, że z lokalu znikną śmierdzące frytownice. Taki był plan, a jak wyszło?

Kiedy Gessler 3 tygodnie później odwiedziła lokal, czekał ją zawód. Przede wszystkim nie obronił się sam pomysł tapas-baru. Kanapki, które na wejściu czekały na gości, pod plastykowymi przykrywkami, nie wyglądały zachęcająco.

Co to jest? Jak można czymś takim przykrywać kanapki? To jest szajs! Mi się nie chce nic z tego jeść! Już kanapki na prywatce we własnym domu lepiej wyglądają - grzmiała Gessler.

Dodatkowo w lokalu wciąż używało się frytownicy.

Frytownica lata jak łopata, kurczak marynowany w dużej ilości oleju - komentowała Gessler.

Na domiar złego, w lokalu zaczął pracować nowy kucharz, któremu właścicielka nie umiała przekazać zdobytej od Gessler wiedzy. Do cielęciny użył on pieprzu. Restauratorka nie kryła zawodu.

Na razie masz taki tapas-bar, że w d*pę można sobie go wsadzić - skomentowała, jak zwykle dosadnie.

Gessler była tak zdenerwowana, że nie mogła uznać tej rewolucji.

To jest ściema, to jest oszustwo. Jest kompletnie powtórzona karta, której miało nie być. Bardzo mi jest przykro, ale ja się pod tym nie podpisuję - zadecydowała.

Gessler była zła także na siebie. Jakby nie było, jest to także jej osobista porażka.

Czar prysł, liczyłam na tapas-bar z góralskimi przysmakami. Dla mnie restauracja jest nie do zaakceptowania. Jeszcze nigdy nazwa restauracji nie była tak daleka od tego, co jest w tym miejscu.

Dawno nie byliśmy świadkami nieudanej rewolucji. I rzeczywiście krótko potem lokal został zamknięty.

Zostaliśmy zmuszeni do zamknięcia lokalu. Stało się tak, bo dokładnie trzy dni po tym, jak ponownie odwiedziła nas Magda Gessler. Właściciel lokalu wręczył mi wypowiedzenie umowy najmu -  powiedziała Wioletta Kowalska w Gazetawroclawska.pl.

Lokal wynajął nowy właściciel.

Ale restauracja Zośka to teraz nowe menu, nowy właściciel, nowi pracownicy, jedynie wystrój wnętrza pozostał po "Kuchennych Rewolucjach" - opowiedział Przemysław Lewandowski, menedżer obecnej Zośki.

Vic