W zeszłym tygodniu w Kielcach rodzina oddała do sierocińca 10-letnią Anię. To było zaskakujące, bo 8 lat wcześniej sami ją z domu dziecka zabrali. Co było powodem? Ponoć 10 latka zagrażała życiu rodziny.
Temat wałkowały wszystkie stacje telewizyjne w Polsce. Poranne programy uczyniły z tego temat przewodni dyskusji. Gwiazdy jednak niechętnie komentowały sprawę.
Na szczęście odezwała się Agata Młynarska , która kilkanaście lat temu adoptowała dwie córki. Nikt o tym nie wiedział, bo prezenterka nie mówiła o tym publicznie. Wszyscy myśleli, że ma tylko dwóch synów. Kto, jak nie Młynarska może o miłości do adoptowanych dzieci wiedzieć najwięcej? Swoimi refleksjami podzieliła się dziś w "Pytaniu na Śniadanie":
Nie można się pomylić - mówiła Młynarska, odnosząc się do historii 10-letniej Ani. - Nie można się pomylić rodząc dziecko. Nie można się pomylić także podczas adopcji. Życie jest skomplikowane, ale musimy być odpowiedzialni za swoje wybory. Jak to usłyszałam, to mnie zmroziło. Byłam w takiej sytuacji, bo miałam kontakt z dziećmi z domu dziecka. Jak zdecydujesz się wpuścić do siebie do domu kogoś, to trzeba brać odpowiedzialność.
I dodała:
Można dużo zrobić nie adoptując, a zaprzyjaźniać się z dziećmi. Te dzieci czekają na zainteresowanie, wyciągniętą rękę.
Przypomnijmy - Agata Młynarska w 1997 roku odwiedziła dom dziecka w ramach akcji "Ty możesz zostać Świętym Mikołajem". Poznała wtedy 10-letnią Sylwię Mor. Dziewczynka coraz częściej zaczęła pojawiać się w domu Młynarskiej. Z czasem dołączyła do rodziny prezenterki. Agata Młynarska wychowała także Alicję - koleżankę Sylwii z domu dziecka. Dziś obie dziewczynki są dorosłe. A my chylimy czoła przed dziennikarką.
Buka