Tym razem kuchenną rewolucję przeszła restauracja Ania z Zielonego Wzgórza w Tarnowskich Górach, ale zanim do tego doszło Magda Gessler musiała uporać się z jej koszmarną właścicielką panią Anią i dojść do porozumienia z panem Bogdanem.
Pani Ania to typ, który wie lepiej nawet jak nic nie wie, a takie typy Gessler rozjeżdża walcem.
Pan Bogdan, wynajmuje lokal od pani Ani, ale mimo że płaci rachunki, nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Gessler ustawia go do pionu i stawia na czele restauracji.
Pomysł Magdy Gessler na pusty lokal z dziesięcioma zamrażarkami, w których zalega nawet ciasto jest prosty: hiszpańska restauracja o nazwie Don Kichote. Pani Ania na zmiany godzi się niechętnie i robi wszystko by tę niechęć zademonstrować.
Najpierw zabiera kanarka, potem dekoracyjne drzewko, a potem jeszcze wózek z kwiatami sprzed wejścia (wszystkie elementy starego wystroju, które Gessler postanowiła wykorzystać w nowym). Przegina...
Ja to pier... lę. Pani zgodziła się na pewną koncepcję, a teraz robi wszystko, żeby nam utrudnić pracę - wybucha restauratorka.
Ale ja myślałam... - próbuje się bronić pani Ania.
Niech pani nie myśli. Pani tu nie jest od myślenia. Niech pani lepiej zabierze tego kanarka do domu i sobie do niego gada, (...) niech niech pani stąd idzie, wolałabym pani teraz nie widzieć.
Pani Ania uspokaja się, a otwarcie Don Kichota jest wielkim sukcesem, tyle że 7 tygodni później nie ma śladu ani po Don Kichocie, ani po panu Bogdanie, a restauracja jest totalną porażką.
Trudno się dziwić, że Magdzie Gessler puściły nerwy. Pani Ania z równowagi wyprowadziłaby nawet Dalajlamę.
Zobacz także: