Występ Garou w Opolu zachwycił nie tylko zgromadzoną na miejscu publiczność, ale również widzów przed telewizorami. "Cudowny wykon, popłakałam się", "Wspaniałe, ciarki i łzy w oczach. Brak słów", "Dzisiejszy dzień festiwalu, coś pięknego" - pisali pod nagraniem zamieszczonym w mediach społecznościowych. Z artystą na miejscu miał okazję porozmawiać nasz reporter, Marcin Wolniak. Jedno z pytań dotyczyło Celine Dion, która przechodzi w swoim życiu wyjątkowo trudny czas. Co na jej temat miał do powiedzenia Garou?
Na początku piosenkarz wrócił wspomnieniami do pracy nad kultowym utworem "Sous le vant". - Myślę, że ten duet z Celine był fantastyczny i pamiętam, że to był też okres w jej karierze, kiedy chciała zrobić sobie przerwę i dlatego stwierdziła, że chce razem ze swoim teamem 'wyprodukować' innego artystę międzynarodowo. Ona była wówczas numerem jeden na świecie, ale chciała przerwę. Gdy nagrywaliśmy "Sous le vant" była w ciąży z pierwszym dzieckiem i to było magiczne, bo czułem, że przychodzi jej to łatwo i potrzebuje tego - tłumaczył w rozmowie z Plotkiem. Później odniósł się do jej stanu zdrowia. - Uważam, że czasami robiła za dużo i teraz musi po prostu znaleźć swój las - skwitował krótko.
Piosenkarka choruje na zespół sztywności uogólnionej, schorzenie neurologiczne, które dotyka jedną osobę na milion. O tym, z czym musi zmagać się na co dzień opowiadała m.in. w programie "Today" emitowanym w NBC. - Wyobraź sobie, że ktoś stale naciska na twoją krtań. To tak, jakby ktoś cię dusił. Przez ciągłe skurcze nie mogę utrzymywać tonacji - tłumaczyła. - Mam ciągłe spazmy. Skurcze występują w jamie brzusznej, kręgosłupie, żebrach. W pewnym momencie doszło nawet do ich złamania. Sytuacja była bardzo poważna - mówiła. Ostatnie doniesienia o Celine Dion napawają optymizmem. Artystka robi wszystko, by jak najszybciej wrócić do swoich fanów. - Tęsknię za byciem na scenie. Na koncertach zawsze daję z siebie wszystko, a teraz nie mogę tego zrobić - ubolewała w dokumencie "Jestem Celine Dion".