Zacznijmy od tego, że Sarah Ferguson miała problemy z nadwagą "od zawsze", czyli od czasów dorastania. Wszystko zaczęło się wtedy, gdy matka zakochała się w argentyńskim graczu polo i zostawiła dla niego rodzinę.
Od tamtej pory tyła i chudła na przemian, a każdorazowe zrzucenie wagi było swoistą "prowizorką", bo w umyśle i tak miała zakodowane, że jedzenie w obfitych ilościach zapewnia spokój i bezpieczeństwo. Miejmy jednak nadzieję, że obecny, imponujący wynik uda jej się utrzymać maksymalnie długo!
A przecież bywało już naprawdę fatalnie. Kiedy urodziła 2. dziecko, ważyła ponad 90 kilo. To wtedy media brutalnie rozprawiły się z jej sylwetką, nazywając "księżną wieprzowiny". Jej obecna sylwetka dowodzi, że ten okrutny przydomek jest kompletnie nie na miejscu. W utracie wagi pomogła jej niecodzienna motywacja.
Tak wyglądała kilka dni temu na premierze filmu "Teoria wszystkiego" w Londynie. Była żona księcia Andrzeja, w ciągu zaledwie 5 miesięcy schudła prawie 23 kilo! Jakiś czas temu w ekskluzywnym wywiadzie dla magazynu "Hello!" zdradziła, jaką tym razem miała motywację, żeby wziąć się za siebie. Otóż kiedy stanęła na wadze zobaczyła, że waży tyle, ile ważyła będąc w ciąży swoją pierwszą córką, księżniczką Beatrice, obecnie 25-letnią.
To, co pokazała waga, wywołało w niej wściekłość. Soczystą, zdrową wściekłość. Taką, która motywuje do działania.
Metamorfozę księżna przeszła w ekskluzywnym szwajcarskim kurorcie narciarskim Verbier.
Różnicę widać gołym okiem! 54-letnia księżna z korpulentnej damy przemieniła się w kobietę szczupłą, o dziewczęcej sylwetce, tutaj w dodatku trafnie podkreślonej zwiewną kreacją.
Co za nogi!
Pr Photos
Talia przed i po metamorfozie.
Pr Photos/East News
.
.
.
.
.
.
.