Przybylska PIERWSZY RAZ o chorobie w "Gali": Zostałam zraniona i wystraszona. Piszą, że mam raka, zastanawiają się, kiedy umrę

Anna Przybylska po miesiącach spekulacji o swoim stanie zdrowia postanowiła w końcu przerwać milczenie. W niezwykle szczerym wywiadzie dla "Gali" opowiedziała o swoim stosunku do plotek, cenie ją płaci za popularność i co zamierza, a raczej czego nie zamierza w związku w tym robić.
Anna Przybylska Anna Przybylska Kapif

Wysoka cena popularności

Anna Przybylska była przez ostatnie miesiące jednym z najgorętszych nazwisk show-biznesu. Wszyscy, bez wyjątku, rozpisywali się o jej stanie zdrowia i wojnie, jaką wypowiedziała paparazzi. To zainteresowanie mocno dziwi aktorkę. Nigdy nie była w czołówce gwiazd, a mieszkając w Trójmieście omijały ją wielkie, celebryckie imprezy. Dopiero teraz widzi, jak wielką cenę, płaci się za popularność.

To, co się stało w moim prywatnym życiu, tego się przecież na planuje... Ja nigdy nie byłam tak popularna, nigdy się tyle o mnie nie pisało co teraz. Trafiłam na okładki pism publicystyczno-społecznych, mediów, które na co dzień zajmują się polityką. Producenci programów, redaktorzy, wszyscy dzwonili do mojej menadżerki po wypowiedź, po informację co się dzieje. Mimowolnie, bez mojej zgody i wiedzy stałam się chwytliwym headline'em. Dobrym biznesem. I do tego argumentacja, że ja przecież powinnam udzielić wywiadu, że mam obowiązek poinformować widzów i czytelników o swoim stanie zdrowia. Bo ludzie chcą wiedzieć - powiedziała w szczerym wywiadzie dla najnowszej "Gali".

Przybylska zrozumiała, że jej każde słowo musi być teraz wyważone.

Znam chyba wszystkie dziennikarki wszystkich pism lifestyle'owych i zawsze miałam z nimi świetne relacje. I nagle w całym tym koszmarze poczułam, że muszę uważać na każde słowo - dodała.

Anna PrzybylskaKapif

Anna Przybylska Anna Przybylska Kapif

Gdzie jest jej oficjalne oświadczenie?

O tym, że aktorka trafiła do szpitala, doniósł "ktoś życzliwy". Menadżerka Przybylskiej była wtedy na zagranicznym urlopie i nikt nie mógł się z nią skontaktować. Sama aktorka również nie była dostępna. Nikt nie wiedział, co się z nią tak naprawdę dzieje. Dlatego - zdaniem Przybylskiej - tabloidy same dopisały historię o raku.

Irytuje mnie, kiedy Karolina Korwin-Piotrowska, nie mając zielonego pojęcia, jaka jest prawda, komentuje sprawę w "Maglu towarzyskim". Nie próbuje nawet sprawdzić u mnie lub mojej menadżerki, czy doniesienie tabloidów mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością, ale oskarża o brak profesjonalizmu i pyta oburzona: "Gdzie jest menadżer?! Gdzie jest oficjalne oświadczenie?!". Jakie oficjalne oświadczenie? Ludzie! To nie jest przecież żadne Hollywood. To jest tylko Polska, a ja jestem tylko Przybylska - dziwiła się w rozmowie z "Galą".

Przybylska wyznała również, że początkowo planowała udzielić obszernego wywiadu, w którym zdementowałaby wszystkie nieprawdziwe doniesienia, ale ostatecznie wycofała się z tego pomysłu.

Zostałam tak zraniona i tak wystraszona, że doszłam do wniosku, że nie warto.

Anna PrzybylskaKapif

Anna Przybylska Anna Przybylska Kapif

Choroba

Aktorka twierdzi też, że tabloidy, które "zdiagnozowały" u niej raka i donosiły o chemioterapii, nie miały tak naprawdę pojęcia o jej stanie zdrowia.

Mój lekarz prowadzący, doktor Zadrożny, to bardzo mądry człowiek, który pamiętał ogromny problemy, kiedy w szpitalu leżał Nergal i nauczony doświadczeniem, całą moją dokumentację objął klauzulą tajności. Więc skoro nie było informacji prawdziwych, to trzeba było sobie je wymyślić. Do tego stopnia, że kiedy przyszłam do szpitala na wizytę kontrolną, w prasie pojawiła się wiadomość, że musiałam przejść rzekomą reoperację - powiedziała w wywiadzie dla "Gali".

Aktorka nie ukrywa oburzenia:

W mediach piszą, że mam raka, zastanawiają się kiedy umrę, ile czasu mi zostało. Tylko jakim prawem ktoś mnie wciąga w taką sytuację? Ja się temu sprzeciwiam, ja nie chcę w tym uczestniczyć! Mam 35 lat, troje dzieci, karierę zawodową, na którą sama zapracowałam, i nie mogę sobie na coś takiego pozwolić, żeby tabloidy wyśmiewały się ze mnie, pisały bzdury na temat mojego stanu zdrowia, zastraszały moje dzieci i urządzały igrzyska moim kosztem.

Przybylska jest konsekwentna. Dementuje to, co do tej pory napisano o jej stanie zdrowia i podkreśla, że nadal nie ma zamiaru sama o nim informować.

Anna PrzybylskaKapif

Anna Przybylska Anna Przybylska Kapif

Paparazzi w szpitalu

Przybylska nawiązała także do swojej wojny z paparazzi. Jak przyznała nie rozumie dlaczego wszystkim wydaje się, że skoro pozowała z dziećmi na okładce, to teraz każdy ma prawo robić im zdjęcia. Żali się, że paparazzi nie uszanowali jej prywatności w najtrudniejszym do tej pory momencie jej życia. Pojawiali się wszędzie: pod domem, na porodówce, na oddziale pooperacyjnym chirurgii, gdzie, aby zdobyć upragnioną fotografię przepychali się nawet z jej partnerem.

Oni stoją z założeniem: będę czekał tam tak długo, aż zrobię jej zdjęcie, jak jest łysa i się przewraca z wycieńczenia. (...) Bo tabloid napisał, że mam guza. Więc obrzydliwa logika tych ludzi jest taka: no tak, jeśli guz, to rak, a jeśli rak, to chemioterapia, a skoro chemioterapia, to na pewno jest łysa. A jeśli nie jest, to zaraz będzie - powiedziała. - Mówią: "Mam na ciebie zlecenie". Dla mnie to współczesna mafia.

Cały wywiad w najnowszej "Gali".

Więcej o: