Choć Lizzie Velásquez nazywa się "najbrzydszą kobietą świata", to tak naprawdę powinno się o niej mówić "najsilniejsza kobieta świata". Teraz 25-latka podejmuje kolejne wyzwanie. Na serwisie Kickstarter rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na nakręcenie filmu dokumentalnego o swojej historii. Potrzeba 180 tysięcy dolarów. Obecnie, 4 dni przed zakończeniem akcji, zabrała już ponad 184 tysiące.
Lizzie od lat inspiruje tysiące ludzi na całym świecie. Zastanawiacie się, dlaczego tyle osób ogląda jej filmy, mimo że przylgnęło do niej to tak krzywdzące miano? Właśnie dlatego. Bo skrzywdził ją los, ludzie, a ona ciągle się uśmiecha.
13 marca 1989 roku w Austin w Teksasie, 4 tygodnie przed terminem, Rita i Guadalupe Velásquez przywitali na świecie swoje pierwsze dziecko - Lizzie. Ich córeczka ważyła zaledwie 1,219 kg. Od lekarzy usłyszeli: Jeżeli w ogóle przeżyje następną dobę, to nigdy nie będzie chodziła, nigdy nie będzie mówiła, nigdy nic nie osiągnie. Nigdy nie będzie żyła jak inni ludzie. Państwo Velásquez odpowiedzieli jedynie:
Jak powiedzieli, tak zrobili. Wychowywali ją, zgodnie z deklaracją, całkowicie normalnie. No prawie, bo w ubranka zaopatrywali się w sklepach z zabawkami. Ich córka była tak drobna, że w zwykłych ubraniach dla niemowląt tonęła, pasowały na nią jedynie stroje dla lalek. Jeżeli chcecie uświadomić sobie, jak bardzo była mała, ułóżcie dłonie w garstkę, tak jak do czerpania wody. Lizzie mieściła się na nich cała.
Bulls
Państwo Velásquez wychowywali córkę w atmosferze bezwzględnej akceptacji. Do 5. roku życia dziewczynka nie miała świadomości, że wygląda inaczej niż inne dzieci. Pierwszym piekącym policzkiem od rzeczywistości było pójście do przedszkola.
Każdy w takiej sytuacji pomyślałby "co za okropne dziewuszysko, jest strasznie niegrzeczna". Z każdą kolejną minutą Lizzie doświadczała coraz dotkliwiej wrogości rówieśników. Nikt nie chciał się z nią bawić, ba podać jej zabawki, stanąć obok niej, siedzieć z nią przy stoliku. Dlaczego? Bo była inna.
Bulls
Bulls
Dziewczynka nie rozumiała wrogości, z którą się spotykała na każdym kroku. Pytała rodziców: Czemu nikt mnie nie lubi, czemu się mnie boją? Przecież jestem taka sama jak oni.
Rodzicie Lizzie nie opowiadali jej o chorobie, o tym, że lekarze w dniu narodzin nie dawali jej żadnych szans. Przekonali ją tylko, aby wróciła do szkoły.
Lizzie nie była jednak taka sama, była silniejsza.
Bulls
Lizzie Velásquez urodziła się z wyjątkowo rzadkim zespołem objawów, który oprócz niej wykryto jeszcze u dwóch osób na świecie. Dziewczyna, choć ma 25-lat, nigdy nie ważyła więcej niż 27 kilo. Dzieje się tak, ponieważ jej organizm wyjątkowo szybko spożytkowuje dostarczane kalorie. W efekcie Lizzie musi jeść co pół godziny, a łączny bilans kaloryczny wynosi około 7000 kalorii dziennie. Choć ona naprawdę może jeść dowolną ilość nawet najbardziej "grzesznych" produktów i tak nie tyje. W efekcie jej ciało jest na skraju wycieńczenia.
Facebook.com
Facebook.com
Rzadkie schorzenie ma też inne skutki. Dziewczyna jest całkowicie niewidoma na prawe oko, w lewym ostrość i zakres widzenia są mocno ograniczone. Dodatkowo jej system immunologiczny jest wyjątkowo słaby. Zespół objawów pozwalałby na sklasyfikowanie choroby Lizzie jako progerii. Jednak dziewczyna ma zdrowe kości, zęby i narządy wewnętrzne, co stanowi zasadniczą różnicę. Naukowcy z University of Texas Southwestern Medical Center wysunęli tezę, że Lizzie cierpi na syndrom progerii noworodkowej, która nie jest śmiertelna sama w sobie i najprawdopodobniej nie jest dziedziczna. Chory powinien mieć więc zdrowe potomstwo.
Facebook.com
Facebook.com
Gdy Lizzie po raz pierwszy doświadczyła społecznego ostracyzmu, miała dwie drogi: poddać się albo być szczęśliwą. Dzięki tej pierwszej świadomej decyzji w życiu, "chcę być szczęśliwa", faktycznie udało jej się budzić co rano z uśmiechem na twarzy. Z radością odkryła, że jest fajnym człowiekiem, którego osobowość przyciąga ludzi. Udało jej się otoczyć się gronem serdecznych osób, które z czasem stały się jej przyjaciółmi.
Facebook.com
Facebook.com
Lizzie, na przekór wszystkim barierom, garnęła się do ludzi. Angażowała się w każdą możliwą społeczną działalność - od koła aktorskiego po cheerleading.
Facebook.com
Facebook.com
Facebook.com
Lizzie czuła się naprawdę szczęśliwą osobą. Kochaną, lubianą spełnioną. Do czasu gdy na Youtube zobaczyła wspomniane wideo. Wtedy się załamała. Film miał 4 miliony wyświetleń, tysiące kapiących jadem komentarzy:
Lizzie znów musiała podjąć decyzję: poddać się albo być szczęśliwą. Znów wybrała drugą opcję i postanowiła się zemścić.
Lizzie, na przekór wszystkim, postawiła, że zostanie mówcą motywacyjnym. Oto ona, "najbrzydsza kobieta świata" będzie potrafiła dźwignąć każdą osobę. W 2013 roku mija osiem lat, od kiedy Lizzie jeździ po Stanach z cyklem swoich wykładów motywacyjnych. Założyła sobie też, że skończy studia (dyplom broni w tym roku), napisze książkę i założy rodzinę.
mat. prasowe
Facebook.com
Pierwszą książkę wydała na pierwszym roku studiów, w dwóch językach (po angielsku i hiszpańsku). Dwa lata później napisała kolejną. A w tym roku wydawnictwo zgłosiło się do niej z prośbą wypuszczenia na rynek kolejnego tytułu.
Facebook.com
Za każdym razem, gdy Lizzie czuła się smutna czy zdołowana, wracała do bolesnego filmiku na Youtube'ie. I czytała po kolei, ciągle od nowa każdy, najbardziej nawet krzywdzący i chamski komentarz.
I konsekwentnie je realizowała. Dzień po dniu. Aż w końcu film został usunięty z sieci.
Wtedy w sieci pojawił się kolejny filmik. Użytkownik, którego kanał na Youtube'ie subskrybuje ponad milion użytkowników, wrzucił krótkie wideo: twarz Lizzie i budząca grozę muzyka.
Facebook.com
Facebook.com