Alexi urodził się w Londynie, jednak w jego żyłach nie płynie brytyjska krew. Matka mężczyzny pochodzi z Peru, a ojciec, jak łatwo domyślić się po nazwisku, jest Polakiem. I to szlachetnie urodzonym. Rodzice Alexiego rozstali się, kiedy ten był jeszcze dzieckiem. Matka chłopca, w trosce o jego spokojne dzieciństwo, nie powiedziała synowi, że jest arystokratą.
Młody Lubomirski wraz z matką i jej nowym partnerem przeprowadził się do Botswany. To właśnie ojczym podarował 11-letniemu wówczas chłopcu pierwszy aparat fotograficzny.
Alexi żył jak przeciętny nastolatek. Uczył się, spędzał czas z przyjaciółmi, a po lekcjach pracował dorywczo, żeby zarobić na własne wydatki. Zajmował się m.in. ogrodnictwem, pracował również jako kelner. Gdy skończył szkołę, nawiązał kontakt ze swoim ojcem, Władysławem. Dowiedział się wtedy, że jest potomkiem polskiego rodu arystokratycznego. Nie poszedł jednak w ślady innych książąt. Zamiast studiów ekonomicznych, prawniczych czy medycznych wybrał malarstwo. Wtedy było już wiadomo, że Alexi to artystyczna dusza. Malarstwo nie okazało się jednak tym, czego szukał.
W trakcie zajęć z malarstwa Alexi szybko zorientował się, że stworzenie obrazu wymaga ogromnego wysiłku i katorżniczej pracy. Młody książę zauważył też, że alternatywą dla monotonnego malowania jest fotografowanie. Alexi postanowił wykorzystać najnowszą technikę cyfrową na użytek sztuki. Chciał nauczyć się robić zdjęcia. Wyjątkowe, pełne artyzmu, tak samo wartościowe jak dzieła malarzy.
Lubomirski dysponował nie tylko wrażliwością i talentem, ale też nienaganną prezencją. Charyzmatyczny i przystojny, przebojem zdobył posadę asystenta u samego Mario Testino. Fotograf przyznał, że wyłowił Alexiego z tłumu kandydatów dzięki jego eleganckim butom. Oryginalne obuwie przykuło uwagę mistrza i zapewniło Lubomirskiemu 4 lata pracy u Testino. Alexi podróżował między Londynem a Paryżem i podpatrywał styl swojego pracodawcy. Już pod koniec praktyki u Testino Lubomirski zaczął fotografować na własny rachunek.
Alexi połączył swój wyjątkowy sposób postrzegania świata i ludzi z techniką, której nauczył się u Testino. Efekt? Już kilka dni po zakończeniu współpracy z mistrzem, Lubomirski otrzymał ciekawe propozycje zawodowe. Jego fotografie jako jeden z pierwszych zamieścił "Face Magazine".
Kariera fotografa zaczęła nabierać ogromnego rozpędu. O Lubomirskiego ubiegały się wielkie magazyny mody. Lubomirski od kilku lat robi okładki dla licznych edycji "Vogue'a", "Harper's Bazaar" czy "Flaire". Jest też autorem zdjęć z kampanii największych domów mody, takich jak Max Mara, Calvin Klein czy Victoria's Secret. Zleceniodawcy są zachwyceni efektami pracy Lubomirskiego.
Alexi w pełni oddaje na zdjęciach charakter fotografowanych osób. Sam zainteresowany przyznaje, że w tym zawodzie trzeba być trochę obserwatorem, trochę psychologiem. Alexi starannie przygotowuje się do każdej sesji zdjęciowej. Wcześniej musi poznać modela czy modelkę, wykreować sobie w głowie jej otoczenie, warunki, w jakich żyje, sytuację życiową. Dopiero po takiej psychoanalizie zdolny książę umawia się na zdjęcia.
Talentem Lubomirskiego zachwycają się nie tylko redaktorzy naczelni magazynów mody czy projektanci, ale też gwiazdy Hollywood. Lubią z nim pracować m.in. Charlize Theron, Jennifer Lopez, Julia Roberts i Nicole Kidman. Lubomirski fotografował również najlepsze polskie modelki - Anję Rubik i Magdę Frąckowiak.
Ostatnio Alexi współpracował z córką Micka Jaggera, Georgią. Zdjęcia będzie można oglądać w marcowym numerze brytyjskiego "Harper's Bazaar". Jedna z fotografii zdobi okładkę magazynu.
Utalentowany, rozchwytywany i zabójczo przystojny. Niestety, mamy złą wiadomość dla wszystkich pań, które są pod wrażeniem fotografa. Alexi jest żonaty i ma małego synka o imieniu Luka. Razem z rodziną mieszka w Nowym Jorku. W wywiadzie dla niemieckiego "Vogue'a" opowiada o tym, jak wielką radość czerpie z bycia ojcem:
Cieszy nas, że w świecie mody Polacy radzą sobie coraz lepiej. Z naszego arystokraty, który jak sam o sobie mówi, jest obywatelem świata niezapominającym o polskich korzeniach, możemy być naprawdę dumni. Trzymamy kciuki za dalszą karierę Lubomirskiego.