Jakub Rzeźniczak udzielił wywiadu Żurnaliście, w którym stwierdził, że poznał Ewelinę Taraszkiewicz przez kolegę, zajmującym się "załatwianiem dziewczyn na telefon". "Jak nawet potem sprawy były w sądzie, były zeznania, to było potwierdzone przez nią, że za to spotkanie zapłaciłem chyba z półtora tysiąca za 2-3 godziny i tak się zaczęło" - dodał w rozmowie. Matka jego córki wprost mówi, że to kłamstwa. Żąda przeprosin.
Poprosiliśmy Ewelinę Taraszkiewicz o komentarz w sprawie zwierzeń Jakuba Rzeźniczaka. Matka jego córki chce, żeby wycofał się z kłamstw i to nie tylko wobec niej. W wywiadzie nie brakuje też prywatnych szczegółów na temat życia Magdaleny Stępień czy Edyty Zając.
Ma czas do 11:45 na cofnięcie tego i przeproszenia za kłamstwa na temat Edyty, na temat Magdy i na mój temat - powiedziała w rozmowie z Plotkiem.
Rzeźniczak u Żurnalisty dodał także, że miał zapłacić tylko za pierwsze dwa spotkania z Eweliną. Później już tego nie robił, jednak nigdy nie byli w związku. "Pierwsze dwa spotkania były płatne, a później spotykaliśmy się tylko i wyłącznie na seks. (...) Może mówiłem jakieś bardziej czułe rzeczy, ale tematu, żebym odszedł od Edyty, nigdy nie było". Opowiedział także o szczegółach umowy, którą miał zawrzeć z matką dziecka. "W momencie, gdy dowiedziałem się o ciąży, próbowałem to ukryć przed żoną (...) Zawarliśmy taką umowę, to była umowa też dotycząca tego, jak będę utrzymywał dziecko, jaka część tych pieniędzy będzie szła na dziecko, na mieszkanie i na Ewelinę, bo wiadomo, kobieta, jak jest w ciąży, to na początku przez pierwsze lata może mieć problemy, żeby pracować".