We wtorek 14 października rozpoczął się trzeci etap XIX Konkursu Chopinowskiego. Dwudziestu pianistów przystępuje do zmagań z mazurkami, a dotychczasowy poziom uczestników wywołuje falę zachwytów wśród publiczności i krytyków. Jednak nie wszyscy dzielą ten entuzjazm. Jeden z jurorów, pianista Krzysztof Jabłoński w rozmowie z Programem Drugim Polskiego Radia podzielił się wyjątkowo krytyczną oceną dotychczasowych występów.
Krzysztof Jabłoński, który sam zdobył trzecie miejsce w XI Konkursie Chopinowskim w 1985 roku i ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród oraz nagrań płytowych, zauważył problemy w interpretacji utworów Chopina przez młodych pianistów. Jego zdaniem brakuje im przede wszystkim pokory wobec muzyki kompozytora. - To nie są utwory oddzielnie napisane, to jest cały cykl. A mieliśmy przykłady traktowania tego cyklu jak zbioru przypadkowych utworów, które nie prowadzą jeden do drugiego - mówił Jabłoński, odnosząc się do wykonań preludiów w drugim etapie.
Jeszcze bardziej dosadnie wypowiedział się na temat polonezów. - Poloneza właściwie nie słyszałem jeszcze tak naprawdę prawdziwego. Może był jeden, może dwa momenty, gdzie przypominało to poloneza. To sytuacja, która się pogarsza właściwie z edycji na edycję konkursu - podkreślił. Juror zwrócił uwagę na głębszy problem związany z przygotowaniem młodych muzyków. Jego zdaniem wielu z nich nie ma nawet podstawowej wiedzy o tym, czym jest taniec polonez. - Zdarza mi się podczas kursów mistrzowskich czy lekcji zapytać pianistę, czy widział kiedyś, jak się tańczy poloneza. Odpowiedź brzmi: nie. Czy wie, jaki jest krok poloneza? Jaki to jest charakter tańca? Nie. I to wszystko. Jest coraz gorzej z edukacją, dzisiaj guru w sprawach muzyki stał się internet i YouTube, i młodzi ludzie idą tam i kopiują pewne wzorce, o których nie mają pojęcia - mówił z żalem.
Jabłoński krytykował też chęć szybkiego osiągnięcia sukcesu kosztem solidnej pracy nad warsztatem. - Nie studiują muzyki, nie czytają, nie analizują, nie uczą się dostatecznie dużo, chcą być sławni, bardzo szybko wszystko osiągnąć na skróty, więc powtarzają też czyjeś błędy - dodał. Jabłoński podkreślił, że wielu pianistów odchodzi od intencji Chopina i skupia się głównie na efekcie scenicznym. - Jednym z wielkich problemów jest to, że nie gramy zgodnie z tekstem. Jesteśmy coraz dalej od tekstu. Wszystko jest wrażeniowe, wszystko jest pod publiczność, wszystko jest na wywarcie jak największego wrażenia. Na brawa. Na zaprezentowanie siebie. Wybuchające ego, które widzimy bardzo często na scenie. Brak skromności, brak wiedzy prowadzi do wynaturzeń, do wykrzywień - powiedział.
W mocnych słowach odniósł się także do reakcji publiczności. - Często też jest tak, że te produkcje, które są stosunkowo najgorsze, otrzymują największy aplauz publiczności. Bo osoba, która nastawiona jest na robienie wrażenia, często robi to wrażenie. Tylko że ten aplauz nie jest wynikiem jakości gry, tylko zewnętrznych elementów obecności na scenie. Obserwujemy fruwające nogi, tupanie w pedał, głośne oddechy, śpiewanie, wydziwianie różnych min. To wszystko nie ma żadnego związku z muzyką - tłumaczył.
Choć Jabłoński nie krył rozczarowania, zdarzają się jednak przykłady dobrej gry. - Oczywiście proszę mnie źle nie zrozumieć. Mamy tutaj przykłady bardzo pięknej gry i bardzo kulturalnej gry. Oczywiście nie mogę mówić jako członek jury o szczegółach, ale słyszeliśmy bardzo piękne produkcje - podkreślił. - Słyszeliśmy bardzo pięknego Chopina, ale on nie zasłużył sobie u publiczności na wielkie brawa. Brawa są bardzo zdawkowe po pięknej grze, bo ona jest nudna, bo ona się nie sprzedaje - ocenił juror.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!