Adolf Dymsza, uznawany za jednego z najwybitniejszych komików XX wieku, przez dekady bawił tłumy i uchodził za niezrównanego mistrza sceny. Jego życie prywatne i zawodowe było jednak pełne dramatów - od oskarżeń o kolaborację, przez rodzinne tragedie, aż po smutny kres w samotności, z dala od bliskich.
Adolf Dymsza, naprawdę nazywający się Adolf Bagiński, przyszedł na świat w 1900 roku w Warszawie. Przyszły gwiazdor początkowo próbował sił w różnych zawodach - był m.in. nauczycielem tańca, pracownikiem kancelarii czy uczestnikiem maratonów tanecznych. Swoje pierwsze kroki na scenie stawiał w warszawskich kabaretach, lecz nie od razu spotkał się z uznaniem. Występy w "Qui Pro Quo" początkowo zakończyły się niepowodzeniem, ale kilka lat później Dymsza wrócił do tego teatru i podbił publiczność. Do wybuchu II wojny światowej zagrał w 20 filmach, które przyniosły mu status gwiazdy i uwielbienie publiczności. Jednak życie prywatne aktora było burzliwe. Zakochał się w młodziutkiej tancerce Zofii Olechnowicz, którą poślubił dzięki specjalnej zgodzie kościelnej. Ich małżeństwo nie należało do najłatwiejszych, ponieważ aktor miał zdradzał swoją ukochaną. Największym dramatem rodziny była jednak śmierć trójki dzieci, które zmarły w wyniku powikłań po grypie. Dopiero później małżonkowie doczekali się trzech córek, które wychowywali już w trudnych, wojennych realiach.
Wybuch II wojny światowej postawił artystów przed trudnymi wyborami. Dymsza początkowo uciekł z Warszawy, ale wrócił i podjął decyzję o występach w teatrach jawnych działających za zgodą okupanta. Tłumaczył to chęcią utrzymania rodziny. Ten krok ściągnął na niego oskarżenia o kolaborację i wykluczenie ze środowiska. Po wojnie ZASP ukarał go zakazem występów w stolicy. Mimo tego aktor próbował pomagać innym - wyciągał kolegów z więzień, wspierał potrzebujących i udzielał pomocy Żydom. Choć Dymsza po kilku latach wrócił do sceny i kina, a jego role w "Nikosiu Dyzmie" czy "Skarbie" znów przyciągały tłumy, jego legenda była obciążona wojenną przeszłością. U szczytu kariery jeździł luksusowym autem i mieszkał w eleganckiej kamienicy. Jednak w późniejszych latach życie nie było już tak łaskawe. Na przełomie lat 60. i 70. komik zaczął chorować na demencję. Opiekę nad nim przejęły siostry zakonne z ośrodka w Górze Kalwarii. Tam, w odosobnieniu, Dymsza zmarł 20 sierpnia 1975 roku. Jego śmierć wzbudziła ogromne emocje w środowisku artystycznym - wielu nie mogło pogodzić się z tym, że legenda polskiej komedii umierała z dala od rodziny. Najmocniej krytykowano córkę Anitę, również aktorkę, która przez oskarżenia o brak opieki nad ojcem popadła w alkoholizm i przedwcześnie zmarła w 1999 roku.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!