Legenda polskiej sceny muzycznej opuściła nas w wieku 76 lat. "Od dłuższego czasu zmagał się z ciężką chorobą. Lekarze byli jednak optymistyczni. Do śmierci doprowadził wylew" - taką przyczynę śmierci podawał informator Świata Gwiazd. Warto wziąć również pod uwagę wyznanie Krzysztofa Cugowskiego, który dobrze znał zmarłego artystę. Czego dowiadujemy się od wokalisty?
Współzałożyciel Budki Suflera najpierw krótko wspomniał o odejściu artysty w mediach. "Kochany Felku, przyjacielu jeszcze chwilę temu razem staliśmy na scenie. Nie mam słów, żeby cię pożegnać. Odpoczywaj w spokoju. Serce pęka. Droga rodzino przyjmij moje kondolencje" - czytamy bolesne wyznanie Cugowskiego na Facebooku. Felicjan Andrzejczak był aktywny zawodowo do ostatnich chwil. Jeszcze niedawno można było zobaczyć go na scenie, o czym zresztą przypomina Krzysztof Cugowski. "Był moim gościem 15 sierpnia 2024 r. na moim na koncercie w Karwi. Wtedy się dowiedziałem, że jest ciężko chory. Jak teraz ze mną grał, widać było, że jest chory. Jeszcze śpiewał normalnie, ale widać było, że coś mu dolega. Niestety teraz odszedł. Ale nie umarł na to, co mu dolegało, tylko podobno miał udar, wczoraj [17 września — przyp. red.] się nie wybudził ze śpiączki" - czytamy wyznanie muzyka w "Fakcie".
Zmarły wokalista miał wielu przyjaciół, którzy mają z nim bardzo dobre wspomnienia. U wielu wzbudzał sympatię i podziw. W miły sposób wypowiedziała się o nim między innymi gwiazda "Klanu", czyli Izabela Trojanowska. Poświęciła mu wpis, do którego dodała zdjęcie z Andrzejczakiem sprzed lat. "Kochany Felku, Przyjacielu jeszcze chwilę temu razem staliśmy na scenie... Nie mam słów, żeby się pożegnać... Odpoczywaj w spokoju. Serce pęka... Droga rodzino przyjmij moje kondolencje" - oznajmiła na swoim Instagramie. Pod wpisem nie brakuje komentarzy fanów wokalisty. "A jeszcze tak niedawno w.Sopocie słychać było "Jolka, Jolka pamiętasz"... ja nie zapomnę", "Smutna wiadomość, na zawsze w waszej pamięci", "Ciężko mi uwierzyć" - czytamy.