Paulina Smaszcz odziana w kreację niczym z czerwonego dywanu, skradła show podczas transmitowanego na żywo programu Mateusza Hładkiego. Obecność znanej doktorki nie była przypadkowa. Smaszcz miała bowiem ważne ogłoszenie. Później zmieniła ton dyskusji na mniej oficjalny.
Kobieta petarda doskonale wie, jak zrobić wielkie wrażenie. Do wspomnianego programu założyła czarną maxi z głębokim dekoltem. Miała ku temu powód - po raz pierwszy ogłosiła, że dołącza do formatu "Królowa przetrwania", w którym wcześniej widzieliśmy Martę Linkiewicz czy Monikę Miller. - Moja obecność w programie nie jest absolutnie przypadkowa, dlatego, że ja już przetrwałam wszystko - wyznała Smaszcz. Przypomniała tym samym o batalii w mediach, jaka powstała wokół jej relacji z byłym mężem i jego obecną partnerką, Katarzyną Cichopek.
Jeden z widzów "Mówię Wam" zapytał na żywo wprost Smaszcz o to, czy każdy facet jest świnią. Sama zainteresowana nie kryła entuzjazmu nad jego odwagą. - Odpowiadam panu bardzo szczerze, zapraszam pana na kawę naprzeciwko albo tutaj do nas [wskazała na kawiarnię w studiu TVN], chętnie z panem o tym dłużej porozmawiam - rzuciła bez zastanowienia kobieta petarda. Przeszła następnie do oczekiwanej odpowiedzi. - Nie, absolutnie. Spotykam w swoim życiu inspirujących, mądrych, wartościowych mężczyzn, których, mówiąc szczerze, nagradzam tym, że mówię im o tym. Mężczyźni nie potrafią przyjmować komplementu, jeśli mówi się im, że są inni niż wszyscy. I, mówiąc szczerze, marzę, że jeszcze takiego mężczyznę w swoim życiu spotkam - zakończyła doktorka. Zgadzacie się?
Hładki poruszył w programie wątek skandalu medialnego, który jednocześnie podbił zasięgi Pauliny Smaszcz. Jeszcze kilka miesięcy temu doktorka wypowiadała się o byłym mężu i jego partnerce. - Żałuję jednego: że nikt nie dał mi szansy powiedzenia do końca tego, jak to wyglądało. Powiedziałam prawdę, a każdy zinterpretował to sobie po swojemu - zaczęła Smaszcz. Dziennikarz zaznaczył, że w swych wyznaniach doktorka bywała "ostra". - Jestem bardzo wierna sobie, swoim wartościom i żyję po swojemu, nie spełniam tego, czego inni ode mnie oczekują - zaznaczyła Smaszcz.