Zamieszanie wokół edukacji zdrowotnej zatacza coraz szersze kręgi. Przedmiot zastąpił w szkołach dotychczasowe wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ). Ministra edukacji Barbara Nowacka przekonuje, że na zajęciach będą poruszane tematy z zakresu zdrowia psychicznego, bezpieczeństwa czy profilaktyki uzależnień. To jednak nie przekonuje polskich biskupów, którzy przekonują, żeby rodzice skorzystali z możliwości wypisania swoich dzieci z tych zajęć. Głos w tej sprawie zabrała Joanna Senyszyn.
Joanna Senyszyn w rozmowie z Plejadą zwróciła uwagę na zaangażowanie duchownych w kwestie edukacyjne. Według polityczki ma to zgubny wpływ na bezpieczeństwo dzieci. - Do wszystkiego w Polsce miesza się Kościół katolicki. On chce rządzić, chce wpływać na edukację w szkole (...). Z kolei religia przestała być misją Kościoła. Duchowni zaczęli na niej zarabiać i bardzo się teraz bronią, nie chcą, żeby to była tylko godzina. Być może trzeba było zrobić godzinę miesięcznie - i tak jest wojna - z tym może już trzeba było pójść bardziej radykalnie. Teraz edukacja zdrowotna została zakwestionowana ze względu na... drobny wycinek edukacji seksualnej - stwierdziła Joanna Senyszyn. Przedstawicielka lewej strony sceny politycznej nie gryzła się w język w kwestii postawy polskich biskupów. - Biskupi, nazwałam ich kiedyś ginekologami amatorami, dlatego że są zainteresowani tylko tym, co się dzieje poniżej pasa, zamiast pokazywać wiernym drogę ku zbawieniu, do czego powinni być przygotowani, powołani. Oszukują rodziców, że rzekomo mają dziać się złe rzeczy podczas tych lekcji. Namawiają do tego, żeby nie zapisywać na edukację zdrowotną, z wielką szkodą dla dzieci. Dlatego że nie ma nic ważniejszego niż profilaktyka - podkreśliła Joanna Senyszyn.
Joanna Senyszyn dodała, że kluczowe jest w tym wszystkim bezpieczeństwo najmłodszych i ich świadomość. - Dzieci powinny wiedzieć od najmłodszych lat, co to jest zły dotyk, jak się przed tym bronić, kiedy powinni interweniować dorośli. U nas jest mentalność dosyć zaściankowa i dopóki nie będzie świeckiego państwa, dopóki nie pokaże się klerowi jego miejsca w społeczeństwie, to niestety będziemy się kłócić. Przede wszystkim będzie dyskryminacja kobiet, dyskryminacja społeczności LGBT+ i nie będziemy mieć bardzo wielu ustaw, które w cywilizowanych, demokratycznych państwach są na porządku dziennym - powiedziała.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!