Donald Trump między kolejnymi zobowiązaniami znajduje również czas na relaks. Tak było w sobotę, 23 sierpnia, gdy wybrał się na pole golfowe w towarzystwie Rogera Clemensa, byłego zawodnika Major League Baseball, i jego syna. Kacy Clemens wrzucił na Instagram nagranie z tego wydarzenia, które błyskawicznie obiegło świat i wywołało niemałe zamieszanie. Wszyscy zwrócili bowiem uwagę na dłoń prezydenta USA, na której widać wyraźnie wielki siniak. Rzeczniczka Białego Domu zabrała już głos w tej sprawie.
Karoline Leavitt, rzeczniczka Białego Domu, udzieliła komentarza dla "Daily Beast" w sprawie siniaka na dłoni Donalda Trumpa. Nie zaprzeczyła jego istnieniu, ale nie odpowiedziała wprost. Zasugerowała jedynie, że siniak pojawił się od uścisków dłoni, ponieważ "Donald Trump spotyka się z większą liczbą Amerykanów niż jakikolwiek inny prezydent". "Jego zaangażowanie jest niezachwiane i udowadnia to każdego dnia" - stwierdziła Leavitt.
To nie jest pierwszy raz, gdy Biały Dom próbuje korzystać z tego wytłumaczenia. Już w lipcu prezydent pojawił się publicznie z siniakiem na dłoni, na której znalazła się gruba warstwa korektora w cielistym kolorze. I tak można było zauważyć pod nią dużego siniaka. Wtedy Biały Dom tłumaczył prezydenta w ten sam sposób. "Siniak jest wynikiem wielokrotnego uścisku dłoni przez prezydenta. Prezydent Trump jest człowiekiem ludu i spotyka się z większą liczbą Amerykanów i ściska im dłonie każdego dnia częściej niż jakikolwiek inny prezydent w historii" - mówiła wtedy Leavitt. Tym razem jednak siniak pojawił się na lewej dłoni prezydenta, który jest praworęczny i prawą dłonią wita się z ludźmi.
Już od dawna amerykańskie media spekulują, że Donald Trump próbuje ukryć informacje o stanie swojego zdrowia, które rzekomo się pogarsza. Według doniesień, lekarze zdiagnozowali u niego przewlekłą niewydolność żylną. Co ciekawe, zanim Donald Trump ponownie został prezydentem oskarżał otoczenie Joe Bidena o ukrywanie prawdy na temat jego stanu zdrowia. Co więcej, stwierdził nawet, że chory na raka Biden nie zasługuje na współczucie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!