Robert Lewandowski w tej edycji Złotej Piłki nie był faworytem do zgarnięcia nagrody dla piłkarza roku. Polak miał za sobą bardzo dobry sezon, ale nie tak wybitny jak chociażby Francuz Karim Benzema. Kapitan naszej reprezentacji jednak i tak pojawił się na scenie. Został wybrany najskuteczniejszym napastnikiem zeszłego sezonu.
Polak pojawił się w paryskim teatrze Châtelet i był jednym z bohaterów ceremonii. Podobnie jak w zeszłym roku odebrał nagrodę dla najskuteczniejszego strzelca, która tym razem została nazwana imieniem legendarnego Gerda Muellera. Lewandowski po odebraniu statuetki wygłosił poruszające przemówienie.
Jestem szczęśliwy, że mogę tu być. Tym bardziej z powodu, jakie nazwisko widnieje na tym trofeum. Gerd był dla mnie wielką inspiracją. Zawsze chciałem być jak najbliżej jego osiągnięć, postarać się może nawet pobić jego rekord. Był dla mnie inspiracją nie tylko jako piłkarz, ale również jako człowiek. Pobiłem jego rekord 40. bramek w sezonie, chociaż myślałem, że jest to niemożliwe.
Lewego podczas całej uroczystości wspierała żona. Piłkarz w pewnym momencie zwrócił się do niej ze sceny, a ta nie kryła wzruszenia.
Dziękuję mojej poprzedniej drużynie oraz dzisiejszej Barcelonie, bo wiem, jak cała drużyna pracuje na moje bramki. (...) Dziękuję także mojej rodzinie, żonie i dzieciom, kiedy ich widzę każdego dnia, jestem szczęśliwy. To jest najważniejsza rzecz w życiu.
Robert Lewandowski na koniec przemówił po polsku.
Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy codziennie mnie wspierają i mi kibicują, przychodzą na stadion z polskimi flagami. To jest dla mnie bardzo ważne, żałuję, że nie mam czasu im wszystkim podziękować.
Nagrodę dla piłkarza roku odebrał Karim Benzema.