Gessler w Sosnowcu. Kazała zjeść właścicielowi całą paczkę okropnego salami. Żona o mężu: Największa piz*a jaka może być

"Kuchenne rewolucje". Magda Gessler słynie ze swojego trudnego charakteru. Tym razem zmusiła właściciela restauracji, by ten zjadł dwa kilogramy ohydnego salami.

W szóstym odcinku 16. sezonu "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler trafiła do Sosnowca, do pizzerii "Magiliana", by pomóc właścicielom postawić ich biznes na nogi. 

Marcin, założyciel restauracji, jako  zawodowy kierowca często odwiedzał Włochy. W Neapolu zachwyciły go pizzerie, w których fascynowała go sprawność i szybkość, z jaką pracowali i podawali dania Włosi. Podczas podróży marzył, że kiedyś sam będzie właścicielem lokalu pełnego ludzi. Zapał Marcina i wizje posiadania włoskiej pizzerii przekonały jego życiową partnerkę, Iwonę, by pomogła mu otworzyć własną restaurację.

Kiedy pojawiła się możliwość zakupu wolnostojącego budynku na jednym z osiedli Sosnowca, nie czekali zbyt długo z podjęciem decyzji. Kredyt zaciągnęli wspólnie. Restauracja została nazwana tak jak jedna ze stacji metra w Rzymie – Magilliana, którą Marcin zapamiętał ze swoich podróży.
 
Niestety stworzenie włoskiej pizzerii w Sosnowcu okazało się być trudniejsze, niż wydawało się na początku. Magiliana na co dzień świeci pustkami, goście pojawiają się sporadycznie, a co za tym idzie, pieniądze w kasie również. Coraz trudniej jest spłacić ratę kredytu - Marcin przez jakiś czas spłacał kwoty mniejsze, niż powinien, dlatego odsetki narastały w zastraszającym tempie. Teraz musi korzystać z pomocy finansowej ojca, który na emeryturze wrócił do pracy, żeby wspomóc syna. Iwona też dokłada do nieudanego biznesu. Przyznaje, że jest mu wstyd, że wciąż jest zależny od pomocy ojca i swojej partnerki.

Z pomocą przybyła Magda Gessler, która była zrozpaczona stanem, w jakim zastała restaurację. Początkowo nie podobało się jej otoczenie lokalu. Smutno, szaro, buro. Logo restauracji było czarne, a biała czcionka wzbudzała na myśl bardziej dom pogrzebowy, niż włoską pizzerię.

Czy ja dobrze trafiłam? Ta restauracja wygląda jak dom pogrzebowy - komentowała Gessler.
W dodatku coś tu strasznie cuchnie. Jezus Maria, co tu tak śmierci. Tu śmierdzi trupem! Co tu się rozkłada? - krzyczała restauratorka.

Kadr z programu 'Kuchenne rewolucje'Kadr z programu 'Kuchenne rewolucje' player.pl

Później Gessler zauważyła, że właściciele oszczędzają na produktach, przez co dania przez nich przygotowane są dla restauratorki "niejadalne". Aby oduczyć Marcina złych nawyków, Gessler zmusiła go, by zjadł dwa kilogramy ohydnego salami. Początkowo mężczyzna starał się przekonać "królową", że nie jest ono takie złe, a więc spróbował wykonać polecenie Gessler. 

Kadr z programu 'Kuchenne rewolucje'Kadr z programu 'Kuchenne rewolucje' player.pl

Żona właściciela lokalu nie mogła się pogodzić z tym, co robił jej mąż. Nie rozumiała, dlaczego pozwalał się tak poniżać. Nie wytrzymała i wkroczyła do akcji.

Może już wystarczy tej szopki? Widzę, że on nie potrafi się obronić, tylko będzie to jadł aż do zrzygania! - krzyczała żona. 

Kadr z programu 'Kuchenne rewolucje'Kadr z programu 'Kuchenne rewolucje' player.pl

Najgorzej, że to pójdzie na całą Polskę - przeżywała za kulisami kelnerka. 
Na całą Polskę to nic, bo mnie w Polsce tam nikt nie zna. Ale co na osiedlu... jak ja się pokażę. Że mam faceta ciamajdę - martwiła się partnerka właściciela, Iwona 

Prowadząca "Kuchennych rewolucji" odpuściła dopiero wtedy, gdy właściciel przyznał, że zakupiony przez niego towar jest okropny i wyrzuci go do kosza. Wyrzucenie wędliny do kosza nie spodobało się jednak Iwonie. 

No proszę, największa pizda jaka może być na kuli ziemskiej, a teraz nagle tu tak rządzisz! - mówiła. 
Najważniejsze, byśmy wyciągnęli wnioski - spuentował właściciel. 

Tę nauczkę Marcin z pewnością zapamięta, a sama rewolucja ostatecznie zakończyła się sukcesem. Po przemianie restauracja nosi nazwę "Cibo Pazzesco", a Magda Gessler szczerze poleca włoską kuchnię właściciela.

MM

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.