• Link został skopiowany

Anna Wendzikowska szczerze o ciąży: Czułam się fatalnie, byłam nie-sobą. To jej PIERWSZE takie wyznania

Anna Wendzikowska chyba jako pierwsza polska gwiazda odważyła się na szczerość. Ciąża nie zawsze jest najwspanialszym okresem w życiu kobiety.
Anna Wendzikowska
Instagram.com/aniawendzikowska

W kraju, gdzie za jedyną dobrą matkę uważa się matkę Polkę, fakt, że macierzyństwo nie jest tylko tym co radosne, wspaniałe i cudowne, przemilcza się. A przynajmniej zwykle przemilcza się, bowiem coraz częściej głos zabierają zmęczone odgrywaniem farsy pod tytułem "wiecznie szczęśliwa" mamy, które mówią wprost: bycie matką to wyzwanie, które czasem ma się ochotę rzucić w diabły.

O ile jednak anonimowe matki rewolucjonistki pozwalają sobie na takie wyznania, o tyle od matek-gwiazd, zawsze uśmiechniętych, szczupłych, wyspanych i zadowolonych ze wszystkiego, jeszcze tego nie słyszeliśmy. Tak jakby celebrytkę w ciąży najgorsze co może spotkać to delikatne mdłości. Aż do teraz. Anna Wendzikowska mówi wprost:

Wracam. Powoli, ale wracam. Po osiemnastu miesiącach bycia kimś innym zaczynam czuć, że znowu jestem sobą... - pisze na swoim blogu. - Ciąża i pierwsze miesiące po urodzeniu dziecka to jakiś inny wymiar. Kosmos.

Dalej jeszcze więcej twardych dowodów. Pierwszy trymestr? "Czułam się fatalnie" - pisze Wendzikowska. Praktycznie jedynie, co mogła robić to spać. Zero energii, humoru, apetytu.

W kolejnych trzech miesiącach było już lepiej. Energia wróciła, ale ze zdwojoną siłą.

Byłam nakręcona i nieprzewidywalna. Na pewno nie byłam sobą (...). Strasznie mnie wkurzało, że wszystko na świecie dzieje się zbyt wolno. Drażniły mnie zapachy i smaki - opisuje dziennikarka. - miałam ochotę wgryzać się w aortę każdemu, kto zajechał mi drogę, nie ustąpił miejsca w kolejce albo popełnił zbrodnię kupienia ostatniej cytryny, którą i ja chciałam kupić...

Trzeci trymestr Wendzikowska ocenia jako najgorszy. Jak sama to określiła "mózg zamienił się papkę", a ona sama w "potwora, nad którym nie potrafiła zapanować".

Anna Wendzikowska
Anna Wendzikowska Instagram.com/aniawendzikowska
Instagram.com/aniawendzikowska
Moja irytacja wszystkim i wszystkimi osiągnęła punkt krytyczny. Łatwo traciłam panowanie nad sobą i ciągle na kogoś krzyczałam.

Poród nie wrócił normalności. Nie mogła się na niczym skupić, gubiła wszystko: od słów, po karty kredytowe. Zapominała nazwiska, terminy, adresy.

Zero kontroli nad emocjami. Ciągły płacz o wszystko. (...) Zapominanie wszystkiego. Gubienie kluczy, okularów, kart kredytowych. Łamanie przepisów drogowych. Dwie stłuczki. Kompletna niemożność zebrania myśli i sformułowania wypowiedzi.

Dopiero po pół roku od rozwiązania, Wendzikowska zaczęła odzyskiwać równowagę, choć nadal emocjonalnie czuła się bardzo rozchwiana. Ciągle czuła się zmęczona i przygnębiona. Winnym okazała się tarczyca.

Kilka tygodni przyjmowania leków przyniosło efekty. Dziś dziennikarka mówi, że zaczyna odzyskiwać dawną siebie.

Bycie "nie sobą" ma taką cechę, że ciężko to zdiagnozować, kiedy się jest w środku sytuacji. Dopiero z perspektywy czasu można powiedzieć: wtedy nie byłam sobą. I ja wiem: przez ostatnich 18 miesięcy nie byłam sobą...

Komentarzy pod wpisem nie ma wiele, jednak te co są pokazują, że nie jest odosobniona w swoich odczuciach. A jakie jest Wasze zdanie? Cały post przeczytacie na blogu Wendzikowskiej - Aniawendzikowska.com .

Zobacz wideo

karo

Pobierz darmową aplikację Plotek na telefony z Androidem

Więcej o: