Alicja Bachleda-Curuś pod koniec zeszłego roku odwiedziła Polskę. To było zaskoczenie dla wielu. Nikt do końca nie wiedział, kiedy przyleci i jakim samolotem. Alicja Bachleda-Curuś chce czuć się niezależna i nie potrzebuje wszechobecnych paparazzi.
Dla aktorki swoboda poruszania się po ulicach, czyli "normalne" życie, to priorytet. Jednak w Polsce zawsze wzbudza zainteresowanie. Być może nie tylko marzenia o wielkiej karierze, ale także anonimowość, skłoniły ją do przeprowadzki. W Los Angeles aktorka może czuć się swobodnie.
W mieście aniołów kupiła dom, wyremontowała go i mieszka w nim z synkiem Henrym Tadeuszem . W Los Angeles mieszka także ojciec jej dziecka, Colin Farrell . To, co miało być przygodą, stałą się prawdziwym życiem. Tu ma przyjaciół, uczy się i chodzi na castingi. I jest po prostu Alicją, a nie gwiazdą.
Wydaje się zatem, że jej prawdziwym domem okazał się ten w Los Angeles. A co z Krakowem? Jak czytamy w "Życiu na Gorąco", Bachleda-Curuś odwiedza rodzinne strony dwa razy do roku. Zabiera wtedy swojego synka i pokazuje mu Polskę, Kraków. Chce, aby mały miał kontakt z jej rodziną. Czas spędzony w kraju traktuje jak wakacje.
Wszystko wskazuje na to, że Alicja Bachleda-Curuś wybrała Amerykę i na stałe zapuściła tam korzenie.
Buka
Alicja Bachleda-Curuś o pięknie