O Januszu Andrzejczuku ( tak Gosia zmieniła nazwisko, bo Andrzejewicz brzmi ponoć bardziej gwiazdorsko) zrobiło się głośno parę miesięcy temu, gdy jeden z tygodników napisał, że kontroluje on córkę, mówi jej co ma na siebie włożyć, jak się malować i z kim spotykać. Pan Janusz porzucił pracę inżyniera elektryka, by móc sprawować pieczę nad karierą córki.
Ostatnio, gdy Gosia grała koncert w Warszawie, jej tata przygotował za sceną stół, na którym położył płyty i plakaty córki. Po koncercie piosenkarka przyszła i zaczęła podpisywać albumy, a jej tata przyjmować pieniądze od fanów. Plakat kosztował 2 złote, a płyta 15 złotych. To my wolelibyśmy już zamiast plakatu kupić sobie loda Dody, a zamiast płyty bilet do kina.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Burza pod zdjęciem z próby dwa dni przed finałem. Co z Kaczorowską i Rogacewiczem? Kassin wyjawił prawdę
Według Joanny Przetakiewicz tyle trzeba zarabiać, żeby godnie żyć. Padła konkretna kwota
Stylizacja Smaszcz niczym "majstersztyk PR-u". Tak ubrała się na rozprawę z byłym mężem
Edyta Pazura tak szczera jeszcze nie była. "Koniec współpracy i przyjaźni, która trwała dziesięć lat"
Menedżer Tomasza Karolaka zapytany o wpis Rogacewicza. Jaśniej się nie da
Sławek Uniatowski miał wypadek samochodowy. Opublikowano oświadczenie
Smaszcz wyszła z sądu, chwilę później dodała nagranie. Partnerka Hakiela nie mogła się powstrzymać
Wizyty u psychologa pomagają jej śpiewać. Margaret zaskoczyła wyznaniem w "The Voice of Poland"
Katarzyna Grochola mieszka w domu z duszą. Antyki, cenne pamiątki i aż cztery tysiące książek