Do nieprzyjemnego dla Dody incydentu doszło na chwilę przed rozdaniem nagród Viva Comety - czytamy w "Fakcie". Menadżerka Dody - Maja Sablewska relacjonuje:
Weszłyśmy do windy w hotelu Wrocław z ochroniarzem Przemkiem. Razem z nami wsiedli panowie z Grupy Operacyjnej. Od razu zaczęli zaczepiać Dodę. Jeden z nich powiedział do niej "zmasakrujemy cię dziś wieczorem".
Na Dodzie nie zrobiło to wiekszego wrażenia. Odpowiedziała ostrą ripostą. I zrobiło się ostro - jak opowiada Sablewska.
Po chwili jeden z nich zaczął wyzywac Dodę, próbował ją szarpać,a le wtedy interweniował Przemek.
Raperów - Mieszka Sibilskiego i Ziemowita Brodzikowskiego - wersja jest trochę inna.
To ona nas zaczepiła, była agresywna, krzyczała do Mieszka, że go zniszczy. Wtedy powiedziałem: "Hola, hola koleżanko, co ty sobie wyobrażasz, ty taka i owaka". No i tu mi się wymsknęło. Tego było za dużo, ochroniarz Dody postanowił działać.
Skończyło się na tym, że pan Przemek zatrzymał windę i zasugerował raperom, żeby ją opuścili. Sablewska dodaje:
Wezwali policję, śmiali się przy tym. Spisano tylko nasze zeznania. Przecież oni naruszyli nietykalność cielesną Dody. To chłopcy, którzy chcą się lansować za pomocą Dody, mamy już z nimi jeden proces.
Czy będzie drugi proces? Czekamy w tzw. napięciu.