W rodzinie Moniki Mrozowskiej z pewnością obecne jest spore napięcie i podekscytowanie. Aktorka ma wyznaczony termin porodu na 19 stycznia. Dla gwiazdy to ogromna radość, ale też z pewnością lekka dawka stresu. Ma ku temu ważny powód.
Informacja o ciąży aktorki pojawiła się w mediach dopiero wtedy, gdy u Mrozowskiej było już widać wyraźnie zaokrąglony brzuch. Aktorka nie ma problemu z pokazywaniem prywatnego życia - na jej Instagramie pojawia się dużo zdjęć ukazujących wspólne chwile z bliskimi. Skąd zatem decyzja o ukrywaniu ciąży?
Różne rzeczy mogły się wydarzyć, bo była to ciąża podwyższonego ryzyka, dlatego niemal do samego końca nie chciałam o niej rozmawiać. Całe szczęście po kilku tygodniach niepewności okazało się, że mój synek jest zdrowy i pięknie się rozwija. 19 stycznia na świecie pojawi się Lucjan, którego pieszczotliwie nazywamy Lucky Lukiem - czytamy wypowiedź aktorki na stronie "Jastrząb Post".
Całe szczęście, że maleństwo jest zdrowe. Chwile niepewności musiały być dla Moniki bardzo trudne.
Na każdej wizycie pan doktor uspokajał mnie, że wyniki mogą wyjść raz lepsze, raz gorsze, podobnie jak obraz USG, ale muszę pracować nad tym, żeby bez względu na wszystko zachować spokój. A to bywało trudne. Pomagała mi świadomość, że jestem pod doskonałą opieką - dodaje Mrozowska.
Pandemia koronawirusa sprawia, że, niestety, nie możemy dokładnie przewidzieć, że naszą ciążę doprowadzi do końca wybrany przez nas lekarz. O tym przekonała się Monika, która pod sam koniec z powodu przekształcenia szpitala na "covidowy", została zmuszona do wprowadzenia szybkich zmian. Zmiana lekarza i szpitala w ósmym miesiącu ciąży nie jest łatwym zadaniem. Całe szczęście wszystko poszło sprawnie. Czekamy zatem na pierwsze zdjęcia szczęśliwej mamy i małego Lucjana!