Po śmierci Kory, która zmarła 28 lipca, członkowie Maanamu postanowili reaktywować zespół. Bogdan Kowalewski, Paweł Markowski, Krzysztof i Ryszard Olesińscy zdecydowali się wznowić działalność Złotego Maanamu. Wokalistką została Karolina Leszko, która kiedyś została wybrana przez Marka Jackowskiego w "Szansie na sukces".
Zespół ma ruszyć w trasę koncertową, która będzie oddaniem hołdu Korze i Jackowskiemu. Takie plany nie spodobały się fanom zmarłej artystki. Leszko zaczęła otrzymywać wiadomości z pogróżkami i zaczęła się bać o swoje życie.
Zaczęłam się bać o życie moje i moich dzieci. Zalała mnie fala wyzwisk i pogróżek na prywatnym Facebooku. Na dodatek ktoś zapowiedział, że przyjedzie na nasz koncert i zrobi tam demolkę - mówiła Leszko w rozmowie z "Faktem".
Jak podaje "Super Express", Wojciech Pijanowski, menedżer zespołu, od razu zareagował. Zgłosił sprawę na policję. Jak tłumaczy, kobieta ma takie same prawa jak inni, a na język nienawiści są odpowiednie paragrafy.
Sprawę zgłosiliśmy na policję. Karolina ma takie same prawa jak inni. Policjanci już prześwietlają tego hejtera. Napadanie na dziewczynę bez powodu to jest świństwo do kwadratu. Ja rozumiem krytykę, ale unikałbym chamstwa i języka, który podpada pod paragrafy Kodeksu karnego - mówił.
Pomysł reaktywowania Złotego Maanamu od samego początku nie spodobał się fanom Kory. Uważają, że to dla członków zespołu szansa na zrobienie pieniędzy. Podobnego zdania jest menadżerka zmarłej artystki, Katarzyna Litwin. Jej zdaniem, tłumaczenie się, że robią to po to, żeby oddać hołd Oldze Sipowicz, jest nieszczere. Przypomnijmy, że sama Kora także nie była fanką Złotego Maanamu. W 2014 roku w jednym z wywiadów nazwała zespół "hienami cmentarnymi".
AW