Mateusz Damięcki i Paulina Andrzejewska pobrali się 20 stycznia 2018 roku. Para doczekała się dwóch synów - Franciszka, który przyszedł na świat w 2018 roku, i Ignacego, który urodził się dwa lata później. Zakochani unikają życia na świeczniku. Rzadko pokazują się na ściankach i jeszcze rzadziej udzielają wspólnych wywiadów. Ostatnio zrobili mały wyjątek i pojawili się w "Dzień dobry TVN". Podczas rozmowy z prowadzącymi opowiedzieli o zaskakujących początkach swojej relacji.
Okazuje się, że gdy zakochani zaczęli się spotykać, aktor miał spore problemy finansowe. Pomocną dłoń wyciągnęła do niego przyszła żona. - Potrzebowałem kasy. Jak zaczęliśmy ze sobą być, to ja byłem w trudnej sytuacji finansowej i pożyczyłem od Pauliny trzy tysiące złotych. Paulina nawet mi to zaproponowała, kupiła mi fotel, żebym mógł pracować przy biurku - mówił Damięcki. Początki znajomości były trudne również z innego powodu. - Mieliśmy naprawdę czasami bardzo mało czasu, żeby w ogóle się zobaczyć - wspominała Andrzejewska. Uczucie nie dawało jednak za wygraną. - Już tak czułam, że on mi się podoba, bo nawet jak szłam na próbę, to wtedy zakładałam lepszy dres. On powiedział mi, że ma w domu lepszy internet. U mnie faktycznie był gorszy. Fotela nie miał rzeczywiście, więc kupiłam fotel i pilnowałam, żeby miał dobry internet, żeby mógł pracować - dodała.
Aktor jakiś czas temu odwiedził Żurnalistę. Podczas rozmowy otworzył się na temat rodzicielstwa. Damięcki nie ukrywał, że to właśnie rola ojca daje mu największe spełnienie. - Cieszę się, kiedy widzę w dzieciach siebie. To jest największa satysfakcja. Można gadać o satysfakcji z pracy, satysfakcji z wykonanych zadań, zakreślonych punktów w kalendarzu "do zrobienia", i to mi sprawia przyjemność. Taka konsekwencja, która mnie zawsze jarała. Nagle pojawiają się dzieci i okazuje się, że to serce, które Franek wyrysował ci na kartce, namazał, wyszedł za linię i on ci daje to serce i mówi "tata to dla ciebie" i ja wtedy sobie przypominam, jak ja byłem dzieckiem, ile takiej bezinteresownej radości sprawiało mi, sprawianie radości moim rodzicom czy osobom bliskim. Dość szybko przekonujesz się, że ta spirala czasu dąży do jednego, żeby te twoje dzieci były szczęśliwe - mówił.